Każdy z nas (może oprócz użytkowników iPhone’ów) lubi szybkie ładowanie. Niezwykle ułatwia życie, często ratuje z opresji. Czy jednak istnieje granica w tym, co dobre? Xiaomi pokazując 100-watowe ładowanie wzbudziło w sieci wiele kontrowersji.

Super Charge Turbo

Można rzec, że Xiaomi w nazewnictwie powróciło do lat .80, gdzie dopiski 'turbo’ widniały wówczas na niemal każdym przedmiocie. Taka właśnie technologia zostanie dziś zaprezentowana przez chińską firmę. Współzałożyciel Xiaomi już jednak wczoraj opublikował w sieci możliwości 100-watowego ładowania.

Filmik jest bardzo krótki, bo trwa zaledwie 40 sekund. Ukazane zostały w nim dwa urządzenia – smartfon Xiaomi z ogniwem o pojemności 4000 mAh oraz smartfon Oppo z ogniwem 3700 mAh. Xiaomi stosuje swoje 100-watowe ładowanie w porównaniu do ładowania 50-watowego od Oppo. Wyniki są istotnie zadziwiające.

Smartfon Xiaomi naładował się do 50% w zaledwie 7 minut, a do pełna w 17 minut. W chwili zakończenia ładowania przez Xiaomi, urządzenie od Oppo ma 'tylko’ 65% naładowania baterii. Zatem przyszłe modele chińskiego giganta naładujemy w nieco powyżej kwadrans do pełna. Niesamowite!

Co z żywotnością akumulatora?

To pytanie jest najczęściej zadawane w kontekście szybkiego ładowania. Z własnego doświadczenia wiem, że taka prędkość istotnie wpływa na długość życia ogniwa. Po roku korzystania z Dash Charge mój OnePlus musiał przymusowo udać się do serwisu w celu wymiany baterii.

Jestem niezwykle ciekawy, jak Super Charge Turbo wpłynie na akumulator na przestrzeni czasu. Najszybsze ładowanie na świecie otrzymają prawdopodobnie nadchodzące flagowce, takie jak Xiaomi Mi Mix 4 bądź Xiaomi Mi 10.

Źródło: Phonearena

Komentarze