Przyczyną powstałych spekulacji jest wpis na Twitterze, opublikowany przez współzałożyciela serwisu, Doma Hofmanna. W tweetcie widzimy charakterystyczne „V” oraz cyfrę „2”, wykonaną w tym samym stylu. Już w listopadzie Hofmann potwierdził, że myśli o nowej wersji tego serwisu – „Mam zamiar rozpoczęcia pracy nad drugą wersją Vine i od dawna otrzymuję wiele wiadomości, które pokazują, że jest to dobry pomysł.” – powiedział na Twitterze.
— dom hofmann (@dhof) December 6, 2017
Wzloty i upadki
Vine powstał w czerwcu 2012 roku, jako sieć społecznościowa, która umożliwiała tworzenie 6-sekundowych filmów za pomocą telefonu i ich publikacje w serwisie. Twitter szybko zobaczył potencjał tej aplikacji i kupił ją w listopadzie tego same roku. Miał być to sposób na wyeliminowanie konkurencji – Instagrama, który należy do Facebooka.
Przez ponad trzy lata, Vine stał się platformą używaną przez wielu młodych ludzi i uznaną za jedną z najbardziej rozrywkowych aplikacji w sieci. Unikatowy format zainspirował wielu początkujących komików, muzyków, a także wielbicieli zwierząt oraz znane osoby, do kreatywnej twórczości, co spowodowało napływ zabawnych materiałów z całego świata.
Jednakże kreatywność nie wystarczyła, aby uratować aplikacje. Pod koniec 2016 roku Twitter ogłosił zamknięcie usługi, ze względu na kłopoty finansowe i potrzeby zaoszczędzenia pieniędzy. Vine nigdy nie publikował reklam, co zapewne przyczyniło się do jego upadku. Decyzja została podjęta wbrew opinii autorów tego projektu – „Nigdy nie sprzedawaj swojego biznesu!” – komentował Rus Yusupov, jeden z pomysłodawców serwisu.
Vine nie do końca zniknął z rynku. Aplikacja została przekształcona w VineCamera, która pozwalała twórcom na robienie filmów i ich publikacji na Twitterze. Jednak nie było to tym samym co społeczność pierwotnej wersji Vine. Wciąż można znaleźć kompilacje najlepszych krótkich filmów na Twitterze, Tumblerze lub innych portalach społecznościowych. Vine nadal rozśmiesza ludzi, co może dawać nadzieję na jego powrót.
Źródło: Le Figaro | Lucie Ronfaut
Komentarze