ADATA wprowadziła na rynek nową serię powerbanków, które mają być nie tylko dodatkową baterią, ale też być częścią Ciebie… Przynajmniej tak sugerują hasła marketingowe. Tak czy inaczej, nowe powerbanki z serii P charakteryzuje szeroka paleta kolorystyczna, dzięki czemu producent ma zamiar dotrzeć do większego grona użytkowników. Ja skupię się bardziej na praktycznym zastosowaniu takiego urządzenia. Czas sprawdzić, jak powerbank P10050 od ADATA sprawdził się w praktyce!

Kolorowo, pastelowo, plastikowo

Cytując opis ze strony producenta: Powerbank P10050 jest dostępny w sześciu różnych kolorach (biały / czarny / jasnobłękitny / granatowy / różowy / czerwony) i ma obudowę o zaokrąglonych kształtach i kompaktowych wymiarach. Wewnątrz znajduje się ogniwo o pojemności 10050 mAh oraz dwa porty USB o łącznym natężeniu prądu 2,4A. Moje pierwsze skojarzenie po wyjęciu urządzenia z pudełka było z kostką mydła. Zarówno kształtem, jak i wagą oraz poniekąd fakturą tworzywa, sprzęt przypomina kostkę mydła – tyle, że wzbogaconą o porty USB, diody LED, latarkę i trochę napisów. Czy to ciekawy design? Nie powiedziałbym. Na pewno inny, charakterystyczny, „cukierkowy i pastelowy”.

Obudowa została wykonana w całości z tworzywa sztucznego przeciętnej jakości. Całe szczęście jest ono matowe, więc nie łapie tak bardzo rys, czy zabrudzeń. Na górnej ściance znajdziemy logo ADATA, przycisk włączania, 4 diody sygnalizujące stan naładowania ogniwa. Z boku producent umieścił dwa porty USB typu A, port microUSB do ładowania samego powerbanku (szkoda, że nie ma tu USB typu C) oraz diodę LED służącą jako latarka.

Na spodzie znajdziemy najważniejsze informacje, trochę certyfikatów i ostrzeżeń. Jednym słowem – nic ciekawego.

Ładowanie, ładowanie, ładowanie….

… trochę trwa. Niestety nie uświadczymy tutaj technologi QC, zarówno jeśli chodzi o ładowanie urządzeń, jak też o ładowanie samego powerbanku – szkoda, bo to powoli staje się standardem niezbędnym. Maksymalne natężenie prądu na obu portach to 2.4A. Jeżeli ładujemy w danej chwili jedno urządzenie, to prędkość tego procesu będzie porównywalna z tą uzyskaną przy użyciu standardowej ładowarki. Kiedy natomiast podłączymy kolejne urządzenie, musimy się liczyć z tym, że natężenie będzie podzielone na dwa porty. Wtedy proces ładowania może się znacząco wydłużyć. Samo ładowanie urządzenia również nie jest krótkie. Naładowanie ogniwa o pojemności 10500 mAh przy wykorzystaniu prądu 5V / 2A zajmuje około 6 godzin.

No dobrze, ale przejdźmy teraz do najważniejszego parametru – pojemności. Na ile faktycznie pozwoli nam deklarowana pojemność 10500 mAh? Wynik jest całkiem niezły – swój smartfon Xiaomi Mi 5 udało mi się naładować do pełna z 20% 3 razy, a przy czwartej próbie licznik dobił do 38%.

Minus na ogniwie to niejedyny, ale są też plusy!

Może zacznijmy od tych pozytywnych aspektów ADATA P10050. Zdecydowanie poręczność i kompaktowe rozmiary, możliwość personalizacji (o ile można tym nazwać kilka wariantów kolorystycznych), całkiem dobra wydajność ogniwa, dwa porty USB. Niektórzy mogą uznać za plus również latarkę, ale jak dla mnie jest to bezużyteczny bajer.

Minusów niestety jest kilka: brak wsparcia dla technologii QuickCharge, przestarzałe złącze microUSB, maksymalne natężenie 2.4A na oba porty.

Czy warto więc zainteresować się zakupem tego urządzenia? W tej kwocie na naszym rynku nie znajdziemy nic, co specjalnie biłoby na głowę testowany model. Jednak szukając u Chińskich przyjaciół, możemy znaleźć modele oferujące znacznie więcej za niewiele więcej. Decyzja więc należy do Was – nie skreślam, ale też usilnie nie wciskam. ADATA P10050 to powerbank OK, ale nic więcej.

Sprawdź najniższe ceny testowanego urządzenia na Ceneo!

Komentarze