Tym wpisem chciałbym rozpocząć regularny felieton o historii motoryzacji, który zainteresuje każdego większego, bądź mniejszego fana wszelkiej maści samochodów. Mini to perfekcyjny przykład historii, która narodziła legendę i stała się wręcz synonimem Wielkiej Brytanii. Bo z czym kojarzy nam się ten kraj? Oprócz królowej i Big Bena, jednym z pierwszych skojarzeń jest właśnie klasyczne Mini. Samochód prosty, a zarazem kultowy. Samochód wydawać by się mogło zwyczajny, a zarazem świetny. Więc jak to się zaczęło?
Sir Alec Issigonis
Człowiek, bez którego Mini nie miałoby swojego początku. Grek, wizjoner i indywidualista. Nazywany ,,greckim bogiem”. Historia Mini była dość prosta. Miało ono stanowić konkurencje dla importowanych masowo, na brytyjskie wyspy, samochodów niemieckich, włoskich czy francuskich, ale również stanowić alternatywę dla większych samochodów w cieniu nadchodzącego do Europy kryzysu paliwowego spowodowanego sytuacją nad kanałem Sueskim w 1956 roku. British Motor Company musiało stworzyć samochód tani i ekonomiczny. Miał on również na celu odbudować potęgę upadającego Imperium, w którym dominowały małe samochody importowane z krajów, które ,,przed chwilą” przegrały wojnę światową. W tym momencie pojawił się nasz grecki bóg. Czy sprostał wyzwaniu? Można spokojnie stwierdzić, że tak.
Mini
Tak wyglądał produkt zmagań inżynierów BMC zaprezentowany w sierpniu 1959 roku. 3 metry długości, nieco ponad 1,3 metra szerokości i prawie tyle samo wysokości. W porównaniu do dzisiejszych samochodów, Mini wygląda jak zabawka. 848, tyle centymetrów sześciennych miał silnik brytyjskiego malucha. Rozpędzał on miniaturowy samochodzik do 116 kilometrów na godzinę.
Tak właśnie wyglądało wnętrze oryginalnego Mini. Było ono dość specyficznie wyposażone, właściwie to było stworzone całkowicie pod sir Aleca Issigonisa. Nie było w nim ogrzewania, bo przecież kierowca może założyć płaszcz, jeżeli jest mu zimno. Nie było w nim radia, ponieważ sir Alec bardzo nie lubił tego wynalazku. Była za to popielniczka, ponieważ grecki projektant był nałogowym palaczem. Paleta kolorów była wręcz gigantyczna i dopasowana indywidualnie pod właścicieli. Jedynym warunkiem było to, że musieli oni lubić kolor szary, niebieski lub czerwony, bo właśnie w tych kolorach mogliśmy na początku kupić Mini.
Samochód dla każdego
496 funtów lub około 9 tysięcy dzisiejszych funtów. Za tyle mogliśmy wyjechać od dealera nowym Mini z popielniczką w jednym z trzech kolorów. Ford kupił jedno Mini i rozebrał. Jego przedstawiciele twierdzili, że nie dało się zbudować tak taniego samochodu. Co się okazało? Czyżby BMC znało jakąś tajemną taktykę budowania samochodów za darmo? Nie, pracownicy Forda mieli rację. Morris i Austin, bo pod takimi markami debiutowało pierwsze Mini traciło na każdym egzemplarzu około 30 funtów. Oficjalnie jednak British Motor Company mówiło, że na podstawowych wersjach małego samochodu zarabia ,,niewiele”. Sir Alec Issigonis mówił, że ma to być auto dla każdego, że powinno na niego być stać nawet osiedlową pielęgniarkę.
The Beatles, Enzo Ferrari i Mr. Bean
Mini dzięki swojej dostępności stało się hitem, ale nie tylko sprzedaży. Również mody. Każdy chciał mieć Mini i każdy mógł je mieć, nie tylko w Wielkiej Brytanii. Z łatwością przedostało się również na kontynent, tam docenił je również sam, we własnej osobie Enzo Ferrari. Najsłynniejsza jest jednak historia Mini powiązana z zespołem The Beatles. W 1966 roku Brian Epstein, menedżer „Czwórki z Liverpoolu”, chciał wyrazić muzykom wdzięczność za uczynienie go bogatym i sławnym, podarował im po Miniaku. Zafascynowany religiami Dalekiego Wschodu, George Harrison pomalował swoje mini w tantryczne symbole i grafiki. Paul McCartney, gdy poznał swoją przyszłą żonę Lindę, pojechał z nią do domu właśnie Mini. Ringo Starr miał nawet dwa Mini. Jeden „wypasiony” służył mu na specjalne okazje, a drugim jeździł na co dzień. John Lennon natomiast wystawił swoje auto na sprzedaż, ale zaraz, gdy usłyszał od księgowego, że interesy idą lepiej wycofał się z tego pomysłu. Nie można również zapomnieć o słynnym filmie ,,Włoska robota”, ze słynnym pościgiem za przestępcami rozgrywanym na ulicach Turynu, w którym 3 główne role odgrywały 3 Mini.
W Polsce klasyczne kształty miniaturki samochodu, najczęściej kojarzone są z Rowanem Atkinsonem wcielającym się w rolę Jasia Fasoli, serialu komediowym, który swego czasu był w naszym kraju dość popularny.
John Cooper
24 grudnia 2017 roku obchodziliśmy 17 rocznicę śmierci tego genialnego konstruktora. Po części sukces Mini odpowiedzialny był za wyczynowe wersje Mini, Cooper i Cooper S. Są to tylko 2 dodatkowe wersje, więc dlaczego są one tak ważne? Mini, Lancia, Jaguar, Mercedes, Citroen Saab i kilka innych, które dzisiaj już nie istnieją. Co miały wspólnego to wszystkie marki w latach 50-tych i 60-tych? Rajd. Rajd Monte Carlo. Do dzisiaj jedno z ważniejszych wydarzeń motorsportu na świecie. Mini wygrało rajd organizowany przez księstwo Monako właśnie dzięki wersją przygotowanym przez Johna Coopera. Wygrało i to nie raz. Nie dwa, ale aż trzy razy. 1964, 1965 i 1967, były latami dominacji Mini w najbardziej prestiżowym wydarzeniu w świecie motoryzacji.
Dzisiejsze Mini
Ostatni samochód, konstruowany jeszcze przez sir Aleca zjechał z taśmy produkcyjnej 4 listopada 2000 roku. Klasycznego Mini wyprodukowano w liczbie 5 milionów i 378 tysięcy egzemplarzy. Dzisiaj Mini jest produkowane na komponentach BMW i projektowane przez inżynierów brytyjskich i niemieckich. Nie jest już tanim samochodem, stało się marką premium, korzystającą na legendzie ,,greckiego boga”. Dalej dostajemy mały zabawny samochód, ale mam wrażenie, że Mini straciło dużo charakteru. Zbyt dużo, stało się w pewnym sensie modnym dodatkiem, nadal jest ładne i ma uroczą twarz z dużymi okrągłymi oczami i otwartą gębą, ale straciło to co ważne było w Mini. Dostępność dla każdego. Czy to dobrze? Nie mnie to oceniać, jedyne co wiem, że klasyczne Mini jest u mnie na jednym z topowych miejsc na liście samochodów ,,kiedyś kupie”. Jest esencją samochodu, proste, tanie i małe, czyli jeden ze schematów, który najbardziej lubię. Tak, jestem jedną z tych osób, która lubi Dacie Sandero, bo jest właśnie prosta, tania i mała. Nowe Mini, jak już powiedziałem są świetnymi samochodami, ale niestety nie do końca dla mnie. Małe fun-cary to dalej specjalność tej marki z brytyjskimi korzeniami, ale dzisiaj dostajemy od Mini więcej ładnego gadżetu, niż prostego samochodziku.
No i jeszcze na koniec, klasyczne Wesołych Świąt!
źródło: logo24.pl, wikipedia.org, youtube.com
Komentarze