Firma Schaeffler dumnie chwali się, że jest w Formule E od samego jej początku. Dzięki temu zdobyła cenne doświadczenie, które pozwala na dostarczanie coraz lepszych komponentów do pojazdów użytkowanych przez zwykłych śmiertelników. Jako że w krajach, takich jak Norwegia sprzedaż aut elektrycznych to już blisko 50% rynku nowych samochodów, firma widzi sens biznesowy w swoich działaniach. Projekt, który postanowili wykonać ma być prezentacją możliwości jakie niesie ze sobą napęd elektryczny. Co ciekawe, marka przekonuje, że ich model koncepcyjny jest rozwiązaniem, które jest bliskie wdrożenia do produkcji seryjnej.
Schaeffler 4ePerformance – osiągi
Inżynierowie ABT Schaeffler FE01 postanowili wykorzystać wolne moce przerobowe i sprawdzić swoje siły w kontekście budowy samochodu osobowego z napędem elektrycznym. Wyciągnięto napęd z wyścigówki, którą w zeszłym sezonie Luca di Grassi uzyskał tytuł mistrzowski. Napęd ten to cztery silniki elektryczne, z których każdy dysponuje mocą 220 kW. Daje to łącznie 1200 KM. Niestety nie znamy przyspieszenia od zera do pierwszej setki, ale 200 km/h samochód osiąga po czasie siedmiu sekund. Wszystkie silniki zasilane są dwiema bateriami o łącznej pojemności 64 kWh. Oprócz tego, że każde z kół jest napędzane osobnym silnikiem, to również każdy silnik może dostarczać innej mocy, dzięki czemu prowadzenie w zakrętach ma być bardzo przewidywalne. Producent sprawność swojego układu napędowego pod pełnym obciążeniem szacuje na 95%.
Schaeffler 4ePerformance – cel
Oczywiście stworzenie takie potwora nie jest celem samym w sobie. Schaeffler dzięki zbudowaniu pojazdu zbliżonego formą do cywilnych konstrukcji chce nauczyć się kontroli układu napędowego za pośrednictwem odpowiednio zaprogramowanych sterowników. Jest to laboratorium na kołach, które pozwoli napisać oprogramowanie optymalizujące osiągi samochodu względem zasięgu i żywotności.
Źródło: schaeffler.com
Komentarze