Temat pojazdów elektrycznych, szczególnie tych mniejszych, typowo do miasta, to cały czas prężnie rozwijająca się dziedzina przemysłu. Jest lato, a więc i sezon na… hulajnogę! Ale nie taką pierwszą lepszą. Przez ostatnie 3 tygodnie miałem przyjemność poruszać się po mieście za pomocą hulajnogi elektrycznej DGM ES-13, o której już wcześniej pisaliśmy na portalu. Jak jej specyfikacja wypada w praktyce i czy warto zainwestować ok. 1000 zł w tego typu „gadżet”?

Hulajnoga dociera do nas solidnie zapakowana w piankowe wytłoczki, w kartonie typu „box in the box”. W środku, poza samą hulajnogą, znajdziemy ładowarkę, instrukcję obsługi, kartę gwarancyjną oraz niezbędne narzędzia, takie jak imbusy.

Kiedy zamawiałem sprzęt do testów miałem mieszane odczucia. Szczególnie po zdjęciach z informacji prasowej, miałem wrażenie, że będzie to typowa chińszczyzna. Jednak jakież było moje zaskoczenie, kiedy wyjąłem pojazd z kartonu. Co do jakości wykonania produkt DGM będę porównywać do odpowiednika cenowego polskiego producenta – GoClever. W tym przypadku DGM robi wrażenie solidniejszego sprzętu.

Konstrukcja swoimi wymiarami spełni wymagania zarówno osób niższych (ok. 160 cm), ale również „dwumetrowcy” nie będą musieli się garbić (sam mam 190 cm i w najwyższej pozycji ster był niemalże w idealnym położeniu).

Na wstępie trzeba dostosować wysokość kolumny do swoich wymiarów, następnie dokręcić wszelkie śruby na kolumnie w celu uzyskania należytej sztywności. Kiedy już to zrobimy, luzów nie czuć. Jest sztywno i czuje się bezpiecznie.

Rozkładanie i składanie hulajnogi to czynność bajecznie prosta – na łączniku steru z „podłogą” widoczny jest zielony zaczep, po którego zwolnieniu będziemy mogli pojazd złożyć, jak i rozłożyć. W przypadku steru, wystarczy tylko odciągnąć dwie tuleje, a następnie złożyć rączki do pozycji pionowej, bądź rozłożyć do poziomej.

Ster wzbogacono o dźwignię hamulca (koło tylne), przełącznik świateł, przycisk klaksonu, manetkę przyśpieszenia oraz „komputer pokładowy”. Ten ostatni umożliwi nam włączenie i wyłączenie pojazdu, przełączanie się między biegami, wyświetli informację o poziomie naładowania baterii, przebiegu całkowitym, przebiegu na danej trasie oraz napięciu na baterii. Widoczność czcionki na wyświetlaczu jest niezła, ale nie idealna. W mocnym słońcu, gdy promienie padają wprost na wyświetlacz, możemy mieć delikatny problem z odczytaniem wartości.

Przednie światło stanowią 4 diody LED, które drogę oświetlają dość mocno. Po zmroku, na zupełnie nieoświetlonym odcinku drogi, na spokojnie widziałem parę metrów ścieżki przede mną.

Dolna część ES-13, nazwana przeze mnie wcześniej „podłogą” skrywa baterię – to chyba oczywiste. Na górnej powierzchni podestu producent umieścił antypoślizgową naklejkę. Na prawej krawędzi dostrzec można złącze zasilania, które dodatkowo zabezpieczone jest gumową zaślepką. Po przeciwległej stronie producent zamontował rozkładaną nóżkę, dzięki czemu możemy w łatwy sposób postawić gdzieś na chwilę nasz pojazd.

Tylne koło kryte jest przez plastikowy błotnik, pełniący klasyczną rolę hamulca. Niestety, ale jest to najsłabiej spasowany i wykonany element. Swoje zadanie jednak spełnia, a do tego znajdziemy tu odblask połączony ze światłem stopu – świeci się w momencie używania hamulca na sterze.

A skoro już jesteśmy przy kołach. Mamy tu do czynienia z gumowymi oponami z bieżnikiem, pompowanymi klasycznym wentylem. Dodatkowo każde koło jest amortyzowane, a sztywność tylnej części zawieszenia możemy regulować! Amortyzacja działa wzorowo: drobne nierówności, łączenia na chodnikach są świetnie wyłapywane. Krawężniki odczujemy, ale tego uniknąć się nie da.

DGM ES-13 pozwala przejechać ok. 15 km po jednym, pełnym naładowaniu. Kiedy jeździmy oszczędniej, na niższych biegach, dystans 18 km jest realny do osiągnięcia. Ale szczerze mówiąc, tylko na trzecim biegu można jazdę uznać za przyjemną. Dlaczego? Wiąże się to z osiąganymi maksymalnymi prędkościami na każdym z biegów:

  • pierwszy bieg: prędkość maks. 7-8 km/h,
  • drugi bieg: prędkość maks. 14-16 km/h,
  • trzeci bieg: prędkość maks. 21-24 km/h.

W moim przypadku (jestem dość lekki) najwyższa zaobserwowana prędkość wynosiła 29 km/h, przy zjeździe z delikatnej górki na włączonym trzecim biegu.

Podsumowując, czy warto kupić hulajnogę elektryczną DGM ES-13? Moim zdaniem warto taki zakup rozważyć, jeżeli szukamy czegoś na dojazdy do pracy, szkoły, itp.. Szczególnie na lato, jest to świetna alternatywa dla roweru. Przyjemność z jazdy jest (byłaby większa, gdyby i prędkości były większe), komfort jazdy stoi na niezłym poziomie, głównie dzięki dobrej amortyzacji. Zasięg ok. 15 km w połączeniu z czasem potrzebnym do naładowania wynoszącym ok. 2,5 h stanowią w zupełności wystarczające możliwości dystansowe, szczególnie do miasta. Wykonanie jest naprawdę niezłe (poza jednym wyjątkiem w postaci tylnego błotnika). Po złożeniu hulajnoga zmieści się do samochodu, możemy ją zabrać do autobusu, czy nawet wziąć w rękę, jeżeli damy radę unieść ok. 11 kg. Dla mnie testy DGM ES-13 były czystą przyjemnością i ze smutkiem pakowałem ją i odsyłałem.

Komentarze

Ocena
8.6

Zalety

  • Dobra jakość wykonania
  • Duże, pompowane koła
  • Dobrze działająca amortyzacja
  • Przyjemna stylistyka
  • Rozsądnie wyceniona

Wady

  • Wątpliwej jakości ładowarka
  • Przydałoby się dodatkowe 5 km zasięgu na jednym ładowaniu
  • Tylni błotnik mógłby być lepiej spasowany
Funkcjonalność
9.5
Prędkość maksymalna
7
Zasięg
7.5
Jakość wykonania
9
Design
8

Podsumowanie

Hulajnoga elektryczna DGM ES-13 to propozycja godna rozważenia, jeżeli szukamy pojazdu elektrycznego do poruszania się po mieście, z punku A do punktu B. Jest to ciekawa alternatywa dla roweru i z pewnością znajdzie swoich zwolenników. Nie obeszło się bez wad, ale w ogólnym rozrachunku, urządzenie oceniam pozytywnie.