Falcon Heavy pomyślnie wyniósł ładunek w stronę Marsa, po czym prawie w całości powrócił na Ziemię. Z całą pewnością świętowanie w SpaceX potrwa jeszcze długo. W końcu, kto nie cieszyłby się z sukcesu, na który ciężko pracował przez ostatnie siedem lat. Kolejny ważny krok w celu kolonizacji Marsa został wykonany.
06.02.2018 roku to kolejna ważna data w historii SpaceX, tego dnia ich nowa rakieta odbyła swoją pierwszą misję, wynosząc na Marsa czerwoną Teslę Roadster Elona Muska. Falcon Heavy wystartował z historycznej platformy LC-39A, tej samej, z której kiedyś startowały misje Apollo, a później promy kosmiczne. Całość pierwotnie zaplanowana na 18:30 UTC tego samego dnia, jednak ze względu na silny wiatr w górnych partiach atmosfery start był kilkakrotnie przekładany. W końcu pogoda na tyle się uspokoiła, że można było bez większego ryzyka wykonać misję.
Mimo wielu obaw i niewiadomych, lot przebiegł pomyślnie, wszystkie trzy człony wykonały swoje zadanie, wynosząc drugi stopień z ładunkiem na odpowiednią wysokość i nadając jej odpowiednią prędkość w poziomie. Po wykonaniu tego najpierw boostery oddzieliły się od reszty rakiety Falcon Heavy i wykonały bootback burn, który skierował je z powrotem w stronę Kennedy Space Center. Następnie boostery wykonały entry burn, który spowolnił je podczas wejścia w atmosferę. Po chwili szybowania silniki zostały uruchomione po raz ostatni, wykonując landing burn, który spowolnił je przed kontaktem z powierzchnią.
W tym samym czasie centralny człon oddzielił się od drugiego stopnia rakiety i po wykonaniu również trzech zapłonów podjął próbę lądowanie na mobilnej platformie Of Course I Still Love You. Była to jednak próba chybiona, gdyż rakieta nie trafiła w barkę. Uderzyła ona 100 m obok barki, ponieważ skończył się TEA-TEB, czyli związek chemiczny odpowiedzialny za odpalenie silników Merlin. Przez jego brak doszło do zapłonu tylko jednego silnika, zamiast trzech, w wyniku czego rakieta nie zdążyła wyhamować. Nie będzie to zbyt wielka strata dla SpaceX, bo był to tylko demonstrator technologii, na bazie przestarzałej wersji rakiety, który nadawał się tylko do muzeum. Następny Falcon Heavy ma być już na bazie Block 5, czyli ostatecznej wersji Falcona 9, która zadebiutuje w niedalekiej przyszłości. Wersja Block 5 będzie przede wszystkim lepiej przygotowana do wielokrotnego użytku. Zamiast 3 razy, tak jak obecnie, nowa wersja będzie mogła być użyta dziesiątki razy.
Drugi stopień rakiety po oddzieleniu się pierwszego stopnia odrzucił owiewki, które również próbowano bezskutecznie odzyskać. Pomiędzy drugim a trzecim odpaleniem silnika drugi stopień zanotował rekordową- sześciogodzinną przerwę. SpaceX udowodniło tym, że będzie w stanie wynosić satelity bezpośrednio na GEO, a nie tylko na GTO, jak do tej pory. Dzięki temu będą w stanie pozyskać więcej klientów. Poniżej możemy zobaczyć animację, jak miało to wyglądać w rzeczywistości i jak wyglądało w animacji:
W tej chwili samochód, którym do niedawna jeździł CEO SpaceX i Tesli właśnie zmierza w stronę Marsa. Na miejscu pasażera siedzi manekin o wdzięcznym imieniu – Starman, w skafandrze SpaceX i z łokciem za oknem prowadzi swój kabriolet prosto w stronę Marsa, słuchając „Space Oddity” Davida Bowiego. Dotrze tam w ciągu kilku miesięcy. Nie zabawi tam jednak na długo, ponieważ nie będzie wchodził na orbitę. Przeleci tylko obok planety, po czym odleci i będzie przez następne miliony lat latała po orbicie słonecznej.
Elon Musk potwierdził też, że samochód jest na właściwej orbicie i pokazał, jak ona wygląda. Jej aphelim jest wyżej niż się spodziewano, bo sięga aż do orbity planty karłowatej Ceres.
Third burn successful. Exceeded Mars orbit and kept going to the Asteroid Belt. pic.twitter.com/bKhRN73WHF
— Elon Musk (@elonmusk) February 7, 2018
Co dalej?
Następny start SpaceX planowany jest na 17.02.2018 roku. Start odbędzie się na orbitę polarną z bazy w Vandenberg. Ładunkiem podstawowym będzie Paz – hiszpański satelita do obserwacji fal radarowych. Ładunkiem dodatkowym będą dwa pierwsze satelity z konstelacji SpaceX odpowiedzialnej w przyszłości za dostarczanie internetu na całym świecie. Oczywiście satelity te jeszcze nie będą w stanie dostarczyć internetu. Mają one posłużyć do testów i przy okazji zarezerwować fale radiowe najodpowiedniejsze do dostarczania internetu. Wszytko przez to, że w kosmosie obowiązuje zasada „kto pierwszy, ten lepszy”, a nie tylko SpaceX śni o budowie konstelacji satelitów odpowiedzialnych za dostarczanie internetu.
Komentarze