Żyjemy w ciekawych czasach, w których otaczają nas “inteligentne” urządzenia. Dostosowują poziom wilgotności czy temperaturę w naszych domach, redukują ilość emitowanego światła niebieskiego z ekranów lub powiadamiają nas o tym, jak powinniśmy się dziś ubrać, aby nie zaskoczyła nas zła aura. Każdy może być “smart”, problem w tym, że w żadnym stopniu nie przekłada się to na realną inteligencję użytkownika.

Kapsułki do prania… mózgu

No właśnie, czy żyjemy zatem w erze inteligentnych urządzeń i głupich ludzi? Nie do końca tak jest. Obecne środki przekazu pozwalają nam łatwiej trafić na tych mniej mądrych osobników. A jeśli spotykamy ich często (bo też są głośni i bezkrytycznie publikują swoje treści), to wydaje nam się, że jest ich wielu.

Kiedyś wioskowy idiota był znany we własnej, ewentualnie kilku okolicznych miejscowościach. I to tyle. Dzisiaj zaś świecąc tyłkiem albo szamając detergenty można zostać internetowym celebrytą. Jacek z Warszawy może za pośrednictwem znanego serwisu obejrzeć, jak Jessica z Nashville naraża własne zdrowie. I to wszystko dla odrobiny internetowego uznania obcych ludzi.

Nie znaczy to jednak od razu, że rozwój jest zły – przecież każdy z nas dzięki niemu posiada na co dzień dostęp do olbrzymiej bazy wiedzy zgromadzonej przez ludzkość. Możemy poczytać publikacje naukowe czy dowiedzieć się czegoś nowego. To, że wybieramy oglądanie zabawnych filmów z kotami czy kłócenie się z obcymi ludźmi w komentarzach społecznościowego serwisu – to już indywidualna sprawa każdego.

Wszystko z umiarem

Jeśli jednak okazuje się, że nie potrafimy już porozumiewać się z ludźmi twarzą w twarz, bo jesteśmy przyzwyczajeni do pisma obrazkowego i wymiany informacji poprzez fotografie – może warto się zatrzymać i zastanowić, czy wszystko z nami w porządku. Media społecznościowe upośledzają zdolności komunikacyjne, sprawiając, że jakość naszych wypowiedzi spada. Czasem wręcz można odnieść wrażenie, że prowadzimy rozmowę z botem o wyjątkowo kiepsko napisanym oprogramowaniu, a nie z żywym człowiekiem. Cóż za ironia, że człowiek mógłby mieć problem ze zdaniem testu Turinga…

Problem jest wtedy, kiedy nie potrafimy rozmawiać twarzą w twarz

We wszystkim należy zachować umiar. Technologia jest niezwykle przydatna i potrafi ułatwić nam codzienne zajęcia, nie możemy jednak uzależniać od niej życia. Asystent pasa ruchu w samochodzie to niezły gadżet, nie należy jednak traktować go na równi z autonomiczną jazdą. Z dokładnie taką samą rezerwą powinniśmy podchodzić do wszystkich technologicznych nowinek. Rozwój intelektualny powinien iść w parze z tym technologicznym.

Uważaj co czytasz

George Carlin stwierdził kiedyś, że nie należy lekceważyć siły głupich ludzi w dużych grupach. Ten cytat nigdy chyba nie był aktualniejszy. Internet umożliwia bowiem darmową wręcz komunikację z praktycznie każdego zakątka świata. Możemy wymieniać poglądy z ludźmi w innych krajach, czytać co napisali na swoim blogu czy też oglądać stworzone przez nich materiały video. Z jednej strony – świetnie, z drugiej – przeraża mnie ta wizja. Bo to oznacza, że głupi ludzie mogą łączyć swoje siły i eskalować swoje idiotyczne pomysły.

W tej właśnie chwili dwie osoby mogą wymieniać się twierdzeniami o kształcie naszej planety czy szkodliwości szczepień. I niby wszystko jest ok – przecież nie można zabronić nikomu bycia głupim. Gorzej, że takim zachowaniem stanowią zagrożenie dla swoich dzieci. Te wymyślone teorie spiskowe mogą być odnalezione przez podatnych na sugestię ludzi i zagrażać też ich dzieciom. I tak dalej.

Każdy ma swobodę wypowiedzi i może napisać co tylko przyjdzie mu do głowy. Ale skąd wiemy, że pisze prawdę i jakie w ogóle ma intencje?

W tym momencie filmy z kotami nie wydają się już takie straszne, prawda?

gfx: cc0

materiał pochodzi z: http://glosnomysle.eu

Komentarze