7 sierpnia światło dzienne ujrzały dwa tegoroczne modele z linii Note od Samsunga. Rewolucyjnych zmian nie ma. Koreańczycy, idąśladami Apple, postawili na kosmetyczne zmiany oraz odświeżone podzespoły.

Nie ulega wątpliwości, że od pewnego czasu, nawet flagowe urządzenia, nie wywołują już zachwytu wśród nawet największych fanów technologii. Podobnie jest w przypadku premiery Note 10 oraz Note 10+. Była, a jakby jej nie było. W dodatku kolejnym argumentem zniechęcającym do kupna staje się cena. Smartfony z tej serii zawsze były drogie, a najnowsze modele nie są tu żadnym wyjątkiem.

Podstawowa wersja — o najmniejszej pojemności dyskowej (256 GB) – to wydatek rzędu 4099 zł. Naturalnie stawka rośnie, jeśli przyjdzie nam zakupić wersję 512 GB. W takim wypadku musimy liczyć się z kwotą z nawet piątką na czele. Oczywiście ceny są różne. Wszystko zależy od kraju oraz wysokości ceł i podatków, a także polityki cenowej Samsunga.

Przykładowo za Note’a 10 przyjdzie nam zapłacić 949 euro (256 GB). Z kolei Note 10+ został wyceniony na 1099 euro, również mowa o wersji 256 GB. Natomiast wersja 512 GB kosztuje 1199 euro. Jednak nie należy się zbytnio sugerować tymi cenami. Są to jedynie rekomendowane kwoty dla rynku europejskiego.

To, co otrzymamy, jak już wspominałem we wstępie, nie różni się zbytnio od zeszłorocznych modeli. Chyba że za takowy przełom uznamy niewielki otwór na aparat do selfie na środku górnego panelu. Samsung poszedł w tej sprawie na pewien kompromis. Nie ma notcha, a i tzw. dziura z przednim aparatem — znana z S10e – została jeszcze bardziej pomniejszona i przeniesiona z lewej krawędzi na środek. Zrezygnowano także z mechanicznie wysuwanego modułu, który na dobre zawitał do smartfonów chińskich producentów.

Specyfikacja jak zawsze nie zawodzi. Sprzęt został wyposażony w najnowszy procesorod Qualcomma – Snapdragon 855 Plus. Jest to nieco odświeżona wersja swojego poprzednika. Jak miało to miejsce w latach ubiegłych, polski oraz europejski rynek dostanie najpewniej modele wyposażone w konkurencyjną jednostkę Exynos 9825. Co istotne, oba procesory mają zostać wyposażone w moduł pozwalający na obsługę sieci 5G. Niestety wersja obsługująca szybkość przesyłu dany do nawet 2 GB/s, nie jest przeznaczona na wszystkie rynki. Najpewniej ta nowość ominie również Polskę.

Note 10 ma ekran AMOLED o przekątnej 6,3 cala z częstotliwością odświeżania 60 Hz, baterię o pojemności 3600 mAh oraz 8 GB RAM. Natomiast większa wersja otrzymała 6,8-calowy wyświetlacz, baterię 4030 mAh, a także nawet do 12 GB pamięci RAM. Oba smartfony mają potrójny aparat (12 MP-szerokokątny obiektyw, 16 MP-jeszcze szerszy kąt widzenia, 12 MP – telephoto).

Telefony oferują szybkie ładowanie z mocą 45 W. Mimo to zabrakło w zestawie ładowarki wspierającej ten standard. Użytkownicy dostaną tylko tą obsługującą 25 W. W skrócie-chcąc szybciej ładować, trzeba będzie dokupić odpowiedni zasilacz. Na osłodę Samsung daje nam możliwość wzajemnego ładowania indukcyjnego urządzeń-funkcję powerbanku (15 W) – znaną z serii S10. Jak przystało na phabletową linię koreańskiego producenta, nie mogło zabraknąć wsparcia dla rysików S Pen. Niestety, czytnik kart microSD znajdzie się tylko w większym modelu.

Co istotne, seria Samsunga może mieć już niedługo groźnego konkurenta. Istnieją pewne przesłanki sugerujące, że Apple pracuje nad obsługą stylusa Pencil przez iPhone’y. Jeśli Amerykanie rzeczywiście zdecydują się na takie rozwiązanie, to następca Xs Max może być ciekawą alternatywą dla linii Note. Oznaczałoby to również koniec hegemonii Samsunga w kategorii phabletów z dedykowanymi rysikami. Jednak, żeby realnie zagrozić pozycji Samsunga, Apple musiałby wycenić swoje urządzenia na podobnym poziomie. A z tym ostatnio — właśnie z cenami — jest u giganta z Cupertino nie najlepiej. Oczywiście dla nas — klientów.

Ogółem najnowsze Note’y prezentują się całkiem dobrze. Nie jest to żadna rewolucja ani tym bardziej przełom w świecie smartfonów. Co najwyżej lekko odświeżona wersja swoich poprzedników. Myślę, że mimo to znajdzie się wiele osób, które zdecydują się na zakup właśnie tych telefonów. Cały czas seria Note nie doczekała się choćby jednego rywala. I chyba ten fakt sprawia, że nadal jest ona dla wielu atrakcyjna.

Komentarze