Robert Kubica zajął 17 miejsce w Grand Prix Australii. Polak podczas wyścigu musiał walczyć przede wszystkim ze swoim bolidem, w którym stracił przednie skrzydło oraz prawe lusterko.

Robert Kubica po dziewięcioletniej przerwie nie zaliczy do udanych swojego pierwszego wyścigu. 34-latek nie tylko walczył z kierowcami na torze, ale również z przeciwnościami losu, które spotkały jego bolid. Kubica już na pierwszym okrążeniu stracił przednie skrzydło, bo o bolid Polaka otarł się kierowca Red Bulla Pierre Gasly. Niestety nasz zawodnik musiał niezwłocznie zjechać do pit stopu. „Szkoda, wydawało mi się, że jechałem bardzo bezpiecznie. Skrzydło, które później założyliśmy, nie było dobre. Do tego miałem uszkodzoną tylną podłogę. Najważniejsze jednak, że dojechałem do mety”- cieszył się Kubica.

Odpadł ważny element – lusterko

Problemy z balansem, przyczepnością, skrzydłem i zepsutą podłogą nie były jedyne. Okazuje się, że na trzecim okrążeniu Kubica stracił prawe lusterko, które prawdopodobnie po prostu odkleiło się od elementu, na którym było zamocowane.

Pełen optymizmu powrót

„Jeszcze dwa lata temu nikt nawet nie pomyślał, że mogę wrócić do ścigania, a teraz dojechałem do mety. Czeka nas dużo pracy i przemyśleń. Teraz długi lot do domu, więc będzie na to czas, z Australii wyjeżdżam zadowolony” – stwierdził Robert Kubica.

źródło: sport.pl

Komentarze