W 2017 roku Honda zachwyciła swoich klientów w Europie wprowadzając nowy model Civica. Doładowany silnik oraz nowa konstrukcja skrzyni CVT zostały bardzo ciepło przyjęte. Teraz do sprzedaży trafi nowa wersja modelu CR-V. Założenie było proste: zrobić to samo – tylko lepiej.

Ewolucja modelu CR-V

Zaprezentowany po raz pierwszy w 1995 roku kompaktowy SUV Hondy zastąpił model Crossroad, będąc tak naprawdę uterenowioną wersją Civica szóstej generacji. Skrót stanowiący nazwę zdaniem producenta należy rozwijać jako “Comfortable Runabout Vehicle”. Pierwsza oraz druga generacja posiadały charakterystyczny dla terenowych samochodów otwierany na bok bagażnik z doczepionym doń kołem zapasowym. Od trzeciej zaś Honda podążyła za rynkowymi trendami i nadała swojemu SUV-owi bardziej miejskiego charakteru. Obecnie nadchodzi już piąta generacja tego modelu, który w przyszłym roku po raz pierwszy ma się pojawić także jako hybryda.

Co nowego?

Póki co jednak miałem prawdziwą przyjemność zapoznać się z pachnącym nowością egzemplarzem z silnikiem benzynowym w wersji Lifestyle na 7 osób. To ostatni przystanek przed Hondą CR-V Executive, najwyższą wersją wyposażenia, w której do naszej dyspozycji zostaje oddany panoramiczny szklany dach, elektrycznie sterowany fotel kierowcy oraz nowość u Hondy – wyświetlacz Head Up. Ale nawet bez tego nowy CR-V zrobił na mnie piorunujące wrażenie.

Względem poprzedniej generacji samochód stracił 5 milimetrów długości oraz zyskał 3,5 centymetra szerokości. Wysokość całkowita spadła o niecały centymetr, za to w kwestii prześwitu nastąpiła prawdziwa rewolucja – poprzednie 16,5 centymetra zostało zwiększone do ponad dwudziestu! Mimo delikatnego zmniejszenia rozmiaru swojego SUV-a – Honda postanowiła spróbować zmieścić w nim aż 7 osób.

Zmniejszeniu uległa jednak nie tylko sylwetka samochodu, ale też jego serce. Silnik benzynowy stracił pół litra pojemności, ale zyskał 38 dodatkowych koni mechanicznych (lub 18 w przypadku wyboru skrzyni manualnej). Dokładnie tak! Jednostka napędowa nowej Hondy CR-V to czterocylindrowy silnik 1.5 V-TEC Turbo o mocy 193 KM. Dokładnie ten, którego słabszą, 184-konną wersję mieliśmy już okazję zobaczyć w nowym Civicu.

Kolejną istotną zmianą na plus jest podejście do wyposażenia w mechanizmy bezpieczeństwa. W nowym modelu CR-V standardowo otrzymujemy większość elementów systemu Honda Sensing. To olbrzymi krok do przodu, w poprzedniej generacji bowiem system zarezerwowany był w całości jako opcja do wykupienia w najwyższej wersji wyposażenia Executive. Zmieniło się zatem naprawdę dużo. A ile z tego już widzieliśmy?

Tak jak Civic… ale lepiej

Kiedy pierwszy raz wsiadłem do nowej Hondy CR-V poczułem się bardzo swojsko. Poza drobnymi detalami, deska rozdzielcza jest niemal identyczna jak w nowym Civicu, którym poruszam się na co dzień. Szybko jednak okazało się, że te detale to właśnie elementy, które zostały ulepszone. Denerwuje mnie dotykowe sterowanie głośnością? W CR-V zostało wymienione na wygodne pokrętło. A żeby zmniejszyć nawiew mogę użyć nowego przycisku, zamiast przechodzić przez menu sterowania klimatyzacją. Interfejs również zyskał przydatne skróty.

Wszystko wskazuje na to, że producent postanowił po prostu posłuchać na co narzekają klienci i wyciągnąć z tego wnioski. Całość jednak – od zegarów, przez układ przycisków, wielkość centralnego wyświetlacza czy interfejs systemu multimedialnego – wygląda niemal tak samo, jak w wydanej przed rokiem Hondzie Civic X-generacji. Czy to źle? W żadnym razie. Rozwiązania te sprawdzają się znakomicie, poza drobnymi poprawkami nie było więc sensu ich zmieniać.

Nie wiem skąd tyle miejsca…

To, co jednak najbardziej mnie zaskoczyło, to przestrzeń wewnątrz samochodu. Producent stwierdził, że do SUV-a o długości 4,6 metra zapakuje 7 osób – i okazało się, że z powodzeniem to zrobił. Dwa dodatkowe rozkładane fotele trafiły do bagażnika, zaś kanapę w drugim rzędzie siedzeń można przesuwać do przodu i do tyłu. W ten sposób pasażerowie są w stanie wypracować kompromis tak, aby każdy miał swój kawałek miejsca. Sama kanapa pozwala się regulować jako dwa oddzielne elementy podzielone w stosunku 40/60.

Nie jest zaskoczeniem, że miejsca w trzecim rzędzie są niestety najmniej wygodne – przestrzeń na nogi jest praktycznie bezpośrednio pod fotelem, możemy więc odnieść wrażenie, że siedzimy na podłodze. Dłuższa i wygodna podróż w większym gronie raczej odpada, natomiast niewątpliwie liczba “7” w dowodzie rejestracyjnym jest olbrzymim atutem. W razie potrzeby zawsze możemy zabrać do auta dwie osoby więcej niż inni.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, kiedy zamierzamy podróżować w mniejszym gronie. Przesunięcie kanapy maksymalnie do tyłu pozwala pasażerom na zyskanie dodatkowego miejsca kosztem bagażnika. I w takim wypadku naprawdę ciężko byłoby znaleźć osobę, której będzie tam niewygodnie. Nawet w przypadku pięciu osób nie jest źle – środkowy tunel nie przeszkadza, zaś miejsca na nogi nie zabraknie. Fotele z przodu również ewoluowały – są dłuższe i wygodniejsze niż w Civicu. Po prostu chce się nim jeździć.

Bez sportowych emocji, ale wygodnie

Półtoralitrowy silnik o mocy 193 KM pozwala rozpędzić się do setki w 10 sekund. Piekielnie długo, jeśli szukamy sportowych wrażeń, ale w sam raz do zwykłej jazdy po mieście czy w trasie. Nowa skrzynia CVT Hondy nie wyje, kiedy staramy się dynamicznie przyspieszyć – posiada 7 zaprogramowanych biegów wirtualnych, którymi możemy dodatkowo sterować za pomocą manetek przy kierownicy. Do naszej dyspozycji został oddany również tryb Sport, zmieniający zachowanie skrzyni biegów tak, aby trzymała wyższe obroty.

Nie da się jednak ukryć, że silnik zamontowany w nowej Hondzie CR-V nie jest demonem dynamiki. Jest mocniejszy niż poprzednio, to fakt, jednak wciąż można odnieść wrażenie, że mocy jest za mało jak na tak duże auto. Z drugiej zaś strony jest to jeden z mocniejszych silników benzynowych na tle jego azjatyckiej konkurencji. Toyota RAV4 oferuje podobną moc wyłącznie w hybrydzie – gdzie o napędzie na cztery koła możemy pomarzyć, Kia Sorento dostępna jest tylko w dieslu, a w Nissanie X-Trail z jedynym, nieco słabszym benzynowym silnikiem, nie doświadczymy ani automatycznej skrzyni biegów, ani napędu 4×4. W tym świetle trzeba przyznać, że jednostka napędowa nowej CR-V nie wypada wcale tak źle.

Ogółem auto prowadzi się rewelacyjnie. W trakcie jazdy zdecydowanie trzyma się drogi, zaś napęd na cztery koła zwiększa stabilność w trudnych warunkach. Zawieszenie z kolei jest prawdziwym majstersztykiem. Przejazd po nierównościach nigdy nie był taką przyjemnością – masywne opony dobitnie uświadamiają, że CR-V nie jest kolosem na glinianych nogach i doskonale radzą sobie z dziurami na drodze. Samo zawieszenie znakomicie tłumi wszelkie nierówności, dając uczucie płynięcia. SUV-em Hondy jeździ się przyjemnie i komfortowo, nawet jeśli trasa akurat nie jest sprzyjająca.

Przyjemność przez wielkie H

Mógłbym się jeszcze długo rozwodzić i powtarzać jak bardzo podoba mi się nowa generacja Hondy CR-V. Mógłbym wymieniać kolejne elementy, takie jak światła LED czy świetnie przemyślany system schowków, ale sprowadzać się to zawsze będzie do jednego stwierdzenia – podróż tym autem jest niezwykle komfortowa za sprawą wielu znakomicie działających równolegle rozwiązań. I chyba na tym stwierdzeniu poprzestanę.

Podsumowując – nowe, piękne wnętrze SUV-a Hondy jest udaną aplikacją tego, co w Civicu odniosło sukces. Zresztą tej jakości wykonania nie powstydziliby się producenci marek premium. Dodajmy do tego znakomite zawieszenie, spory prześwit i możliwość przewiezienia większej liczby pasażerów niż standardowo – i otrzymujemy świetne auto, także do zadań specjalnych.

Cennikowa wartość testowanego egzemplarza to niecałe 170 tysięcy. Rezygnując z możliwości przewiezienia siedmiu osób i dokładając kolejne 7 tysięcy – możemy pozwolić sobie na najwyższą wersję wyposażenia Executive. Jednak to nie cena wyróżnia nową Hondę na tle konkurencji, ale jakość wykonania. To prawdziwa przyjemność przez wielkie H.

Komentarze