Infiniti Q60 mogliśmy po raz pierwszy podziwiać na Geneva Motor Show w 2016 roku, kiedy to zaprezentowany został jako koncept Project Black S – coupé z rozwiązaniami rodem z Formuły 1. Marka podkreślała w ten sposób swoje partnerstwo techniczne z Renault Sport Formula One Team. Nie było jednak wtedy pewności czy samochód trafi do seryjnej produkcji, czy też podzieli losy modelu Q50 Eau Rouge.
Ostatecznie udało się – do sprzedaży w październiku trafią dwie wersje silnikowe – dwulitrowy, doładowany do mocy 211 KM z napędem na tył oraz o wiele bardziej interesujący dla mnie V6 twin-turbo o pojemności trzech litrów i mocy 405 KM wraz z obowiązkowym napędem na cztery koła – producent nie przewidział w ogóle innego wyboru dla tak mocnego silnika.
Olbrzymi plus za wygląd
Egzemplarz, który dostaliśmy do przetestowania był w kolorze Dynamic Sunstone Red, za który cennikowo trzeba dopłacić ponad 6 tysięcy – dwukrotnie więcej niż za pozostałe opcjonalne kolory. I moim zdaniem warto. Kolor rewelacyjnie komponuje się z muskularną i agresywną sylwetką nadwozia, za którą designerzy Infiniti musieli zgarnąć niemałą, acz całkowicie zasłużoną premię.
W środku też jest nieźle. W dobie rosnącej popularności wirtualnych, elektronicznych zegarów producent postanowił pozostać przy tradycyjnej konstrukcji obrotomierza i prędkościomierza dopełniając je niewielkim (jak na obecne standardy) wyświetlaczem LCD. Na środkową konsolę trafiły z kolei dwa dotykowe ekrany – jeden pełniący funkcję typowego wyświetlacza, drugi zaś będący dotykowym interfejsem użytkownika. Rozwiązanie przeciętne, bo podczas jazdy nie jesteśmy w stanie z niego skorzystać. Całe szczęście, że najważniejsze funkcje, takie jak ustawienia klimatyzacji czy zmiana trybu jazdy zostały wyciągnięte na zewnątrz w formie przycisków i przełączników. Całość została wykonana z wysokiej jakości elementów i osadzona w skórze i włóknie węglowym. Jedyna niekonsekwencja jaką widzę to wyświetlacz, który ewidentnie odbiega technologicznie od komponentów stosowanych w dzisiejszych czasach.
Komfortowo, szybko i bezpiecznie
Co jednak najważniejsze – auto prowadzi się rewelacyjnie. Trzylitrowy, doładowany dwiema turbosprężarkami silnik wraz z siedmiobiegową automatyczną skrzynią reaguje szybko, a w trybie SPORT+ – wręcz agresywnie. Z jednej strony mamy możliwość błyskawicznie wyrwać się do przodu właśnie wtedy, kiedy jest nam to potrzebne, z drugiej zaś spokojnie zatopić się w wygodnym fotelu i wyruszyć w bardzo długą trasę. Niezależnie od tego jakie są nasze preferencje – przyjemność z jazdy w każdym wypadku będzie na najwyższym poziomie.
Oprócz systemu bezpośredniego sterowania adaptacyjnego, który dostosowuje reakcje samochodu adekwatnie do prędkości z jaką jedziemy oraz napędu na cztery koła – nad naszym bezpieczeństwem i komfortem jazdy czuwa także zestaw systemów określonych przez Infiniti jako “Tarcza Bezpieczeństwa”. W skład pakietu wchodzą systemy antykolizyjne i wspomagające hamowanie, monitorujące zagrożenia oraz adaptacyjny tempomat, który wyręczy nas także w korku.
Najbardziej dociekliwym producent zapewnił możliwość sprawdzenia na ekranie jakie przeciążenia generują nasze manewry.
Obowiązkowo należy również wspomnieć o systemie nagłośnienia Bose, który pozwala rozkoszować się idealnym dźwiękiem z 13 głośników w trakcie jazdy. Dzieje się tak za sprawą systemu noise cancelling, który redukuje poziom hałasu z zewnątrz, pozwalając na zachowanie ciszy wewnątrz pojazdu nawet przy bardzo wysokich prędkościach.
Infiniti Q60s – drogie? Niekoniecznie
Najtańsze Q60 z silnikiem V6 cennikowo będzie nas kosztować ponad 276 tysięcy PLN, w tej cenie dostajemy już nieźle wyposażony samochód. Dla porównania BMW 440i xDrive cennikowo rozpoczyna się od 275 tysięcy, jednak cena bardzo szybko rośnie dobierając pakiety dodatkowe, z kolei Audi w modelu A5 całkiem wycofało się z mocniejszych silników. Piękne, japońskie premium ma zatem dużą szansę aby zamieszać na rynku.
Komentarze