Volkswagen T-Roc – choć z wyglądu przypomina Polo, patrząc na wymiary, możemy dojść do wniosku, że to bardziej Golf na szczudłach. Czy może być ciekawą alternatywą dla większego brata Tiguana? Sprawdźmy.
Słowem wstępu
Crossovery w stajni VAG zdecydowanie podbijają rynek. Nie inaczej jest w przypadku T-Roca, który jest bardzo dobrą alternatywą dla innych modeli tego producenta. Opcjonalnie T-Roc dostępny jest w wersji z napędem na 4 koła (4Motion) oraz z automatyczną skrzynią DSG. I dokładnie z takim wyposażeniem otrzymaliśmy do testów wersję premium posiadającą pod maską silnik 2.0 TSI 190 KM.
Czy to jeszcze tradycyjny samochód?
Moda na wysokie pozycjonowanie crossoverów rośnie z modelu na model. T-Roc może posłużyć nam tu jako dobry przykład. Nie brakuje w nim elektroniki, kolor lakieru możemy wybrać spośród palety 11 odcieni, zaś sam dach występuje w 3 różnych kolorach.
Na pokładzie T-Roca do dyspozycji oddane zostały zaawansowane systemy wspomagające komfort i bezpieczeństwo, m.in.:
- system Front Assist z funkcją awaryjnego hamowania w mieście;
- system Lane Assist – asystent utrzymywania pasa ruchu;
- aktywny tempomat ACC do 210 km/h z automatyczną regulacją odległości względem poprzedzającego nas samochodu;
- komputer pokładowy z personalizowanym wyświetlaczem (Active Info Display);
- automatycznie obniżane lusterko zewnętrzne po stronie pasażera przy włączonym biegu wstecznym;
- kamera cofania z czujnikami parkowania przód/bok/tył;
- Blind Spot – monitorowanie martwego pola;
- Light Assist – czujnik automatycznej zmiany świateł z drogowych na mijania;
- Traffic Jam Assist – asystent jazdy w korku.
Jednym z ciekawych dodatków jest aktywny system ochrony pasażerów PreCrash, którego działanie polega na naprężeniu pasów bezpieczeństwa kierowcy oraz pasażera w momencie gwałtownego hamowania, wspierane działaniem asystenta aktywnego hamowania. Dodatkowo w momencie ingerencji systemu ESC podczas nadsterowności oraz podsterowności zostaną prawie całkowicie zamknięte szyby boczne i rozsuwany dach.
Dane testowanego egzemplarza
- wymiary: 4 348 x 1 819 x 1 573 mm
- rozstaw osi: 2 590 mm
- pojemność bagażnika: 445 litrów
- 0-100 km/h: 7,2 s
- moment obrotowy: 320 Nm w przedziale 1500–4180 obr./min
- moc: 190 KM w przedziale 4180–6000 obr./min
- napęd: na cztery koła
- skrzynia biegów: automatyczna, 7-biegowa
- średnie zużycie paliwa: 7,9 litrów/100 km (niżej rozwinę temat spalania)
- prędkość maksymalna: 219 km/h
Testowany egzemplarz napędzany jest najmocniejszym turbodoładowanym silnikiem 2.0 TSI. Dokładnie tym, który możemy spotkać także w luksusowym Arteonie. W połączeniu z napędem 4Motion i automatyczną przekładnią DSG mogę śmiało stwierdzić, że mocy mamy pod dostatkiem! Samochód jest zrywny, zarówno w trybie eco, jak i w trybie sport, gdzie pierwszą setkę osiągniemy już w niewiele ponad 7 sekund. To bardzo dobry wynik jak na auto tej klasy.
Ceny
Według obecnych cenników najtańsza podstawowa odmiana T-Roca napędzana silnikiem 1.0 TSI 115 KM zabierze z naszego portfela 79,9 tys. zł. Testowa wersja premium zaczyna się już od 98 090 zł za silnik 1.0 TSI. W oficjalnym konfiguratorze niestety nie znajdziemy już wersji 2.0 TSI 190 KM. Zamiast tego możemy nabyć wersję 1.5 TSI 150 KM DSG za cenę niemal 110,5 tys. zł. W gamie modelowej znajdziemy tylko jednego diesla 1.6 TDI o mocy 115 KM, dostępnego wyłącznie ze skrzynią 6-biegową manualną, którego cena wynosi 93 390 zł. Koszt testowanego egzemplarza to około 150 tys. zł po odpowiednim doposażeniu.
Jazda T-rokiem
W tej wersji wyposażenia i z tym silnikiem – jazda prezentowanym modelem to marzenie niejednego kierowcy. Moc silnika i bogate wyposażenie, a także automatyczna przekładnia z napędem na cztery koła nie są często spotykane u innych producentów w tej klasie.
Jedną z ważniejszych kwestii jest temat spalania, bowiem dla potencjalnego właściciela T-Roca może być on bolesny. W mieście po nagrzaniu silnika do 90 °C bez szaleństw z trybem E – spalanie mieści się w granicy od 9 do nawet 13 litrów w korku. Poza miastem spalanie spada i do 7 litrów przy jeździe maksymalnie 80–90 km/h. Przy zwiększeniu prędkości do 120–130 km/h spalanie wzrasta do 8–9 litrów na 100 km.
Z drugiej strony auto prowadzi się rewelacyjnie – nie możemy narzekać na przyczepność, zaś podczas pokonywania zakrętów nie musimy obawiać się utraty stabilności toru jazdy. Zawieszenie sprawnie pozwala nam pokonywać nierówności – i to wszystko pomimo niskoprofilowych, 19-calowych kół. Spora część tego doświadczenia z jazdy to zasługa sprawnie działającego napędu 4Motion.
Czy volkswagen T-roc skradł moje serce?
Tak, zdecydowanie! Dlaczego? Przede wszystkim swoim wyglądem, który w sposób udany łączy najlepsze cechy Polo i Golfa z dodatkiem Tiguana. Trzy w jednym – prawie jak dobra promocja. Wystarczy zresztą spojrzeć na konkurencję. Nikt nie oferuje niewielkiego crossovera z mocnym, 190-konnym silnikiem, napędem na 4 koła i automatyczną skrzynią biegów.
Żeby nie było tak pięknie – nieco razi mnie wszechobecny plastik, zdecydowanie można było wykorzystać jakościowo lepsze tworzywa. Sama cena testowanego egzemplarza również nie jest lekkostrawna, ponieważ za te pieniądze możemy kupić nieźle wyposażonego Tiguana.
Z drugiej strony komfort prowadzenia i przeogromna frajda z jazdy powodują, że auto skradło moje serce. Zwłaszcza w trybie sport, który potrafi pokazać swój pazur. Wygodne i przestronne wnętrze z bogatym wyposażeniem oraz mnogość systemów wspomagających kierowcę są jego ogromnym plusem.
W szkolnej skali ocen – nieco naciągana piątka. Naciągana, bo nagłośnienie Beats nieco rozczarowuje. W tym jednak wypadku mnogość zalet zdecydowanie przykrywa wady.
Komentarze