BMW serii 7 po face liftingu zadebiutuje w przyszłym roku. Zmiany wprowadzone przez projektantów dotyczą przedniej oraz tylnej części samochodu. Czy modyfikacje te są wystarczająco orzeźwiające? Oceńcie sami.
Premiera „nowej” siódemki poczytywana jest jako swego rodzaju przejście stylistyczno-technologiczne koncernu. Akcenty zawarte w niej pojawią się także w BMW X7, a co za tym idzie, nastąpi pewne wyróżnienie aut z siódemką w oznaczeniu modelowym jako ekskluzywnych, posiadających cechy tylko im przypisane. Jest to sprytny krok marketingowy, który spodoba się użytkownikom lubiącym czuć się wyjątkowo. Posunięcie to ma również drugie dno, które nazwać możemy nowoczesnym.
Innowacje hybrydą podszyte
„Modernistyczny” wygląd nowej siódemki należy traktować proroczo. Zwiastuje on bowiem pojawienie się modelu 745e iPerformance będącego hybrydą, która w stosunku do 740e iPerformance posiadać będzie większy zasięg na baterii oraz znacznie więcej mocy. Wszystko za sprawą udoskonalonego silnika elektrycznego oraz systemu peryferyjnego. Czy to koniec innowacji? Oczywiście, że nie. Konwencjonalne jednostki napędowe zostaną usprawnione zgodnie z dewizą: Więcej mocy, mniej paliwa. Udoskonalenie dotyczyć będzie sześciocylindrowych benzyn oraz czterocylindrowych diesli. Unowocześnienie nie ominie też jednostki ośmio- i dwunastocylindrowej.
Agresywny azjatycki target
Nowa stylizacja posiada jeszcze jeden bardzo pragmatyczny cel. Adresowana jest bowiem do klientów z Chin — preferują oni bardziej agresywne stylizacje. Nie oznacza to jednak odwrócenia się BMW od pozostałych rynków. Marka żywi nadzieję, że ostrzejszy wygląd na trwale wpisze się w gusta Europejczyków i Amerykanów.
Koncepcja na nową siódemkę jest nieco odmienna od poprzednich, a to pobudza do przemyśleń. Jeżeli weźmiemy pod uwagę przyczyny face liftingu, możemy wyciągnąć następujący wniosek: motoryzacja jest odbiciem koniunktury gospodarczej.
Źródło: Autocar
Komentarze