Zna go każdy miłośnik luksusu. Marzy o nim wielu pasjonatów motoryzacji. Teraz można go zamówić w wersji bardziej zielonej.
Bentley Bentayga Hybrid to pierwsza hybryda w ofercie producenta. Co więcej, nie mamy tu do czynienia z pojedynczym egzemplarzem. Bentayga to seryjny model. Póki co można go zamówić w jednym z salonów Bentleya w USA lub w Kanadzie. Jednak jeszcze w tym roku pojawi się w ofercie dealerów innych rynków.
Na stronie producenta dowiadujemy się, że „jest to pierwsza luksusowa hybryda na świecie”. Czyżby panowie z Bentleya nie widzieli jeszcze hybrydowych wersji BMW 7 czy Mercedesa S klasy? Najwidoczniej Porsche Panamera też jest niewystarczająco luksusowa. Bardzo ciekawe.
Prezes Bentley, Adrian Hallmark mówi, że „Bentley Bentayga Hybrid to nasz pierwszy krok na drodze ku elektryczności, który łączy wartości Bentleya z najnowszymi technologiami”. Luksusu na pewno nie można mu odmówić. Samochód odznacza się typową dla marki klasą i elegancją. Co jednak z osiągami?
Pod maską pracuje 3-litrowa jednostka V6 o mocy 335 KM w połączeniu z silnikiem elektrycznym o mocy 126 KM. Moc łączna tego zestawu to 443 KM. Całkowity moment obrotowy na poziomie 700 Nm pozwala na rozpędzenie się do 100 km/h w 5,5 s. Prędkość maksymalna to 254 km/h. Zespół napędowy może pracować w trzech trybach pracy. EV Drive (wyłącznie silnik elektryczny), Hybrid Mode (automatyczne przełączanie pomiędzy dwoma silnikami) oraz Hold Mode (wyłącznie silnik spalinowy).
Zastosowanie silnika elektrycznego wyraźnie poprawia ekonomikę samochodu. Mam na myśli średnie spalanie paliwa na poziomie 4,7 l/100 km. Zasięg silnika elektrycznego wynosi z kolei 50 km. Emisja CO2 to 124 g/km. Ładowanie baterii od 0 do 100 proc. w warunkach domowych zajmie 7,5 godziny. Jednak wkrótce w ofercie pojawi się dedykowana szybka ładowarka.
Warto czy nie warto?
Bentley Bentayga Hybrid ma kilka cech, które odróżniają go od wersji podstawowej. Przycisk systemu start-stop zastąpiono wybierakiem trybu jazdy. W EV Drive zmieniają się wskazania wirtualnego obrotomierza oraz temperatury płynu chłodzącego. System nawigacji jest w stanie wskazać najbliższe miejsca ładowania baterii. Aplikacja na smartfona łączy się z samochodem i pozwala na monitorowanie oraz kontrolowanie najważniejszych funkcji samochodu.
Owszem, taka hybryda pozwala oszczędzić na wydatkach paliwowych, mniej zanieczyszcza środowisko i jest modnym gadżetem. Jednak obecnie jej zakup nie ma sensu. I to z jednego podstawowego powodu. Bentley Bentayga Hybrid z silnikiem V6 wspieranym przez motor elektryczny kosztuje 190 tys. USD. Natomiast za 165 tys. USD można kupić Bentayge z konwencjonalnym silnikiem V8. Czyli za 25 tys. USD mniej dostajemy dwa cylindry więcej, zdecydowanie lepsze brzmienie silnika, przyspieszenie do 100 km/h o 1 s szybsze i 70 Nm więcej momentu obrotowego. Prędkość maksymalna też wygląda lepiej i wynosi 290 km/h.
W takim razie, które wybieracie?
Źródło: Drivetribe
Komentarze