Prócz wszystkich spisanych przepisów prawa drogowego, kierowcy najczęściej nie respektują jednak zasady umownej, nigdzie niespisanej. Czym ów przepis jest? Niczym innym jak kulturą drogową.

Poruszając się praktycznie codziennie w ruchu miejskim i na drogach szybkiego ruchu zatrważa mnie fakt, niekorzystania z umownego zapisu prawa drogowego i nieprzestrzegania kultury drogowej, która wszystkim nam, uczestnikom ruchu drogowego ułatwiłaby zadanie.
Musiałbym chyba poszukać pamięcią do dnia odebrania prawa jazdy, by przypomnieć sobie sytuację, w której świat kierowców jest idealny. No niestety… nie jest. Chciałoby się, aż zacząć wywód skąd to się bierze i co powoduje te sytuacje. Odpowiem w późniejszej części przemyśleń. Oczywiście by być szczery z czytelnikami stawiam sprawę jasno, nie jestem idealnym kierowcą, nie jestem żadnym Bogiem za kierownicą, ale elementarne zasady przestrzegam jak postać strażnika Teksasu dba o porządek na „swoim rejonie”. Nie jestem też tutaj by kogoś edukować, czy poprawiać błędy, nie ja jestem od tego, ja pragnę zmusić do refleksji.

Nagminne używanie klaksonów, popędzanie aut „zajączkami”, brak kierunkowskazów, jazda na zderzaku, czy to, co najbardziej mnie denerwuje brak umiejętności jazdy na suwak. Czy ciągła pogoń za pieniądzem, pośpiech, czy inny problem usprawiedliwia mnie jako kierującego pojazdem do nagminnego braku uprzejmości na drodze? Nie wydaje mi się. Już nie od dziś jest z nami internet, który jest kopalnią memów na temat zachowań na drogach. Możemy znaleźć tam pełno przykładów na temat: jazdy na zamek, użycia migaczy itd. Chcąc pogrupować co uprzykrza życia w codziennym poruszaniu, postaram się to czytelnie pogrupować. Zgłębione przykłady będą z każdorazowego wyjazdu na drogi szybkiego ruchu, tudzież zwykłego poruszania się po mieście.

Przykładów nie trzeba daleko szukać, same się trafiają

  • Używanie sygnałów dźwiękowych. Ostatnio zauważyłem, że tendencja rosnąca jest w przypadku użycia klaksonu zamiast pewnego pedału pod stopą umieszczonego na środku. Jestem w stanie rozumieć, że łatwiej i szybciej jest trąbić, ale nadal nie znalazłem badań odnośnie reakcji układu hamulcowego na użycie ostrzegającego dźwięku. Ile zwykłych miejskich stłuczek kierowcy byli w stanie uniknąć, gdyby pierwszą reakcją było wduszenie „do podłogi” pedału hamulca. Setki takich sytuacji można zaobserwować na poszczególnych kanałach YT zajmujących się tematyką wypadków, stłuczek, które zostały uwiecznione za pomocą kamerek do rejestrowania wyczynów w czasie jazdy. Osobiście o wiele bardziej zwracam uwagę teraz np. na samochody włączające się do ruchu po filmach na wymienionej platformie. Kilka razy i mi się zdarzyło mieć sytuację sprawdzenia swojego refleksu przed wybiegającą sarną na drodze. No jednak wolałem przedziurawić prawie, że podłogę w aucie i wcisnąć hamulec do deski, by ABS i ESP podczas omijania miały co robić w moim aucie, niż liczyć, że dzikie zwierzę zejdzie z jezdni po użyciu klaksonu.

Jazda na zderzaku

  • Jazdę na zderzaku czy używanie „zajączków” można podpiąć pod jedną kategorię, bo jeżeli ktoś wstrzyma się od użycia świateł drogowych to zaraz już ma swoją ofiarę na zderzaku. Sytuacja odnosi się właściwie tylko do autostrad oraz dróg szybkiego ruchu. Dla wizualizacji takich zdarzeń proszę sobie wyobrazić ekspresówkę dwupasmową w każdą stronę. Jedziemy kulturalnie prawym pasem przykładowo 100 km/h po czym chcemy wyprzedzić np. ciągnik siodłowy z naczepą, który porusza się 90 km/h. Przyśpieszamy, wjeżdżamy na lewy pas mając już na „budziku” 120 km/h, które narzucają nam znaki, by jak najsprawniej przeprowadzić manewr wyprzedzania. I nagle widzimy w lusterku wstecznym kierowcę rajdowego, który mając pod nogą 300 koni mechanicznych popędza nas na opuszczenie pasa by dalej mógł sunąć ile fabryka dała. Jestem w stanie zrozumieć, że ograniczenie prędkości to martwy przepis, bez „opieki” patrolów Policji, prawdopodobieństwo urządzenia sobie Auto-Bahn-ów z naszych dróg wyniosłoby pewnie 90%. Nie każdy ma taki moment obrotowy czy ilość koni, która pozwoli na przeprowadzenie akcji wyprzedzania w 2 sekundy. Drodzy kierowcy, więcej zrozumienia.

Kierunkowskazy

  • Tak samo na wymarciu powoli widzę samochody ze sprawnymi kierunkowskazami. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który czeka przed wjazdem na rondo, obserwuje migacze w pojeździe na skrzyżowaniu o ruchu okrężnym. I nie doczeka się sygnalizacji opuszczenia „krzyżówki” bo miłościwy agent nie poinformuje o swoim zamiarze. My czekamy, myślimy, że może potrzeba jest nawrotki a tu nagle bez żadnego uprzedzenia widzimy opuszczającego skrzyżowanie. Widząc już zamiar skrętu ile osób zdążyłoby przyjechać? O ile usprawniłoby to ruch drogowy? Śmiem twierdzić, że sporo. Innym z życia przykładem odnośnie używania kierunków jest to, że kierunkowskazy mają sygnalizować zamiar zmiany pasa ruchu, skrętu etc. A teraz? Teraz co mi po włączonym migaczu, gdy dany kierowca już manewr wykonał, niestety tutaj samymi chęciami nie wystarczy zatrzeć złego wrażenia.

Jazda na suwak

  • I na sam koniec crème de la crème, sytuacja, która wzbudza rzucaniem najgorszego mięsa, jeżeli jestem jej świadkiem. Jesteśmy na takim etapie, że ciągle u nas toczy się mniejszy lub większy remont, synonimem idącym w parze jest najczęściej ograniczenie ilości pasów w danym kierunku. No i cóż w zamiarach ma ta jazda na zamek zrobić? Teoria każe nam mówić, że ograniczyć do jak najmniejszych skutków wyłączenie pasa. Praktyka za to co mówi? Kierowcy nie umieją korzystać z tego rozwiązania. Nagminne niedojeżdżanie do końca zwężenia, próba „wbicia”  w połowie pasa, blokowanie ruchu jadąc 2 pasami bezpośrednio, czy brak umiejętności w puszczeniu jednej osoby już czekającej na końcu pasa. Niby jeden termin, ale tyle błędów to się rzadko zdarza. Często by ruch się upłynnił nie trzeba wiele. W ostatniej przytoczonej sytuacji wystarczyłoby swój pojazd jedynie „czołgać” na pierwszym biegu by kierowca wjechał przed nami i zaraz za nim już siąść. Jedziemy a ruch znika, magia? Nie, zasada działania jazdy na zamek. Muszę jeszcze w tym wątku poruszyć szeryfów, sprytnie w połowie pasa zjazdowego wymuszają wjazd na właściwy pas i następnie jadąc dwoma pasami nie pozwoli, kierowcy się wyprzedzić, bo jak to! Ja przed nim byłem! Ale ciężko pojąć, że potęgowanie korku na obu pasach rośnie. Mnie osobiście nic tak nie porusza jak brak tej wiedzy jak uczestniczyć w jeździe na „zakładkę”

Prawo drogowe, kultura drogowa, niby piękna rzecz w teorii a w praktyce przykładów błędów można o wiele więcej wymieniać. Odnoszę się ponownie do początku artykułu. Ma on zmusić do refleksji, a nie do tego by teraz każdy atakował każdego. Ja również nie jestem idealnym kierowcą, bo jak to mówił mój instruktor „idealnie to się jeździ tylko podczas egzaminu u egzaminatora”. Jednak używanie kierunkowskazów, hamulca, czy jazdy na zamek mam tak wbite podczas jazdy, że mam spokojne sumienie, iż inni uczestnicy ruchu drogowego będą wiedzieć co planuje.

Komentarze