Zawsze byłem zwolennikiem samochodów, które mają duże gabaryty, a przy tym równie dobrze radzą sobie w terenie, jak i na asfalcie. Duże SUV-y wydawały się być najbardziej odpowiadające tym cechom – później wsiadłem w Octavię Scout…
Jaka jest Octavia – każdy widzi. W standardowej wersji widzimy ją na ulicach co najmniej kilka razy dziennie. Ot, zwykły samochód, za którego kierownicą pewnie siedzi przedstawiciel handlowy – nie wyróżnia się niczym szczególnym. Dopiero lifting, wprowadzający przede wszystkim podwójne przednie lampy, sprawił, że grono miłośników i przeciwników Škody zaczęło się między sobą rotować. Osobiście należę do tej pierwszej grupy – świeżość w designie czeskiej marki przypadła mi do gustu i chociaż to pozwala na wyróżnienie się w gąszczu dziesiątek innych samochodów.
Jeśli chodzi o nadwozie wersji Scout – różnic w wyglądzie w stosunku do „gołej” wersji jest niewiele, choć na pewno są one zauważalne. Osłony na zderzakach nadające „off-roadowego” charakteru mogą wywołać mieszane uczucia. Tutaj znów dla części odbiorców będą one świetnie wyglądające, a reszta uzna to za plastikową tandetę. Z plastikiem będą mieli niestety rację – nie jest to stal o grubości 3 cm, która pozwoli na ślizganie się po małych skałach i rozbijanie niskich betonowych konstrukcji. Raczej takie akcje skończą się przykrym widokiem zniszczonego frontu/tyłu samochodu i koniecznością zbierania plastikowych kawałków w promieniu najbliższych kilku metrów. Wygląda fajnie, ale spełnia jedynie funkcję wizualną. Poza tym oczywiście plastikowe nakładki na nadkola i progi oraz większy prześwit – nic więcej nie zdradza wersji nadwozia Scout.
Wewnątrz natomiast – szaro, ciemno i plastikowo – wszystko to, czego można się spodziewać od Octavii. Trzeba jednak przyznać, że siedzi się dość nisko, co można uznać za zaletę. Jak już usiądziemy za kierownicą, to żeby nie zapomnieć, gdzie jesteśmy – w jednym z ramion kierownicy doczepiono emblemat „Scout”, a na fotelach – wygodnych swoją drogą – naszyto ten sam napis. Jeśli już o fotelach mowa – nie znajdziemy tutaj regulacji długości siedziska, ale miło mimo wszystko, że możemy je doposażyć w sterowanie elektryczne. Do zalet wnętrza zdecydowanie można dopisać podgrzewaną kierownicę w standardzie. Zachowanie fizycznego pokrętła regulacji głośności jak dla mnie również na plus. Na tym właściwie można zakończyć dywagacje na temat wnętrza Octavii. Jeśli właściciel Octavii liczy na zachwyt pasażerów nad pięknem ich otaczającym – trzeba do kosztów zakupu samochodu doliczyć jakieś 10 zł w ramach wydrukowania kilku zdjęć jakiegokolwiek wnętrza auta segmentu premium i rozwieszenia ich na całej desce rozdzielczej.
Większe powody do zachwytu znajdziemy przechodząc do bagażnika. Aż 610 l pojemności do 1740 l po rozłożeniu tylnej kanapy robi wrażenie. Płaska podłoga, próg załadunku niżej niż w wielu SUV-ach pozwolą zmieścić tutaj sporo bagażu w wygodny sposób, bez łamania sobie kręgosłupa przy wrzucaniu dużego obciążenia.
Prowadzenie jest kolejnym elementem, który w rywalizacji pomiędzy Škodą Octavią Scout a małymi SUV-ami działa na zdecydowaną korzyść tej pierwszej. Przede wszystkim – komfort, który jest zdecydowanie większy niż w zwykłej Octavii. Zawieszenie świetnie tłumi nierówności. Mniejsze dziury w asfalcie będą praktycznie nieodczuwalne. Jest też ciszej, choć przy dużej prędkości możemy odczuć „bujanie” nadwozia. Skrzynia DSG ma to do siebie, że lubi czasami trochę za długo zastanawiać się podczas ruszania, albo podczas kickdownu. W trasie biegi zmieniane są dość dynamicznie, bez większych opóźnień. Przyśpieszanie natomiast – mogłoby być lepiej – niespełna 7.8 s zajmie Octavii Scout rozpędzenie się do pierwszej „setki”, a swój bieg zakończy odrobinę po przekroczeniu drugiej – przy 216 km/h. Napęd 4×4 oparty na Haldexie jest odczuwalny podczas ruszania płaskiego, czy też na delikatnym wzniesieniu lub na śliskiej nawierzchni. Wyprawy w teren Octavią Scout na pewno będą bezpieczniejsze niż wjazd w to samo miejsce zwykłą, przednionapędową Octavią i możemy być spokojni, że nie utkniemy w błocie, ani w piasku – ale to nadal tylko podniesiona Škoda, która jest przeznaczona przede wszystkim do asfaltu, a nie na Dakar.
Trochę pochwaliliśmy Scouta, więc żeby nie było zbyt kolorowo i idealnie – chyba największą wadą jedynego silnika benzynowego w tym modelu – 1.8 litra o mocy 180 KM, jest jego spalanie. Ważący nieco ponad 1520 km kombi w mieście spala ok 11-13 l/ 100 km. Jeśli zechcemy zejść poniżej 10 l w mieście – trzeba poprosić policję o wyłączenie z ruchu wszystkich ulic, którymi zamierzamy przejechać – albo jeździć w nocy, kiedy drogi są puste. Poza miastem spalanie na poziomie 7.5 l/ 100 km można uznać za optymalny wynik. Można oczywiście pokusić się o próbę zejścia do 6 l, ale będzie to wymagało podążania w tunelu aerodynamicznym ciężarówki przy prędkości ok. 80 km/h. Nic przyjemnego. Wypad na bezdroża, polanki, czy też inny teren, na którym można delikatnie poszaleć i sprawdzić się w delikatnym off-roadzie poskutkuje spalaniem tak dużym, jak tylko mocno będziemy wciskać pedał gazu. Mimo wszystko, 15 l/ 100 km to minimum, jakie osiągniemy – choć muszę przyznać, że frajda z jeżdżenia Scoutem po bezdrożach jest niesamowita…
Podsumowanie
Mam wrażenie, że właśnie dla tej frajdy warto wybrać uterenowioną wersję Octavii. Dostajemy z nią przede wszystkim – tani i stosunkowo dobrze wykonany, wygodny samochód, który świetnie spisuje się w trasie, zachwyca ergonomią i jeździ lepiej niż wiele SUV-ów. Mimo swojej chęci bycia autem do wyjazdu w teren nie będzie problematyczny w użytkowaniu miejskim – parkowanie przy pomocy kamer rozwiązuje kwestię gabarytów typowych dla kombi. Zawsze jednak będzie gotowy, żeby zabrać kierowcę na bezdroża, do lasu etc. – tam po włączeniu funkcji „Offroad” możemy bawić się do woli. Kręcenie się dookoła w wielkiej chmurze pyłu i kurzu? Jak najbardziej! Kickdown na piaszczystej drodze i obserwowanie widoku w lusterku to przecież świetna zabawa dla każdego, kto ma w sobie odrobinę dziecka. Oczywiście, można to samo zrobić chociażby zwykłą wersją Octavii, ale zapewne skończy się to szybką wizytą w serwisie, jeśli tylko samochód dojedzie tam o własnych siłach. W przypadku Scouta możemy czuć się pewniej w każdym terenie – przede wszystkim tym bardziej wymagającym – ale i na każdej innej drodze mając świadomość obicia samochodu „terenowo” wyglądającymi osłonami.
Zatem – za cenę trochę ponad 120 000 zł możemy mieć Škodę Octavię Scout, albo szukać wśród mnóstwa małych SUV-ów, które niekoniecznie jeżdżą tak samo dobrze.
Zdjęcia: Dawid Drabik
Komentarze