Kilkanaście lat temu ten felieton nie miałby żadnego sensu, wszak co to za pytanie, kiedy nie ma wyboru? Automatyczna skrzynia biegów zarezerwowana była wtedy dla klasy premium, ewentualnie aut sprowadzanych. Całe szczęście dziś jest już inaczej.

Automaty są… już wszędzie!

Szybki rzut oka do cennika Skody Fabii nie pozostawia wątpliwości. Kupując egzemplarz wyposażony w najmocniejszy silnik, możemy wybrać do niego siedmiobiegową, automatyczną przekładnię DSG. Koszt takiego “luksusu” to niecałe 5 tysięcy złotych – równowartość przeciętnego wynagrodzenia w naszym kraju w pierwszym kwartale bieżącego roku.

Polacy zaczęli powoli dojrzewać do automatów. Zauważyli, że machanie drążkiem zmiany biegów to żadna przyjemność, zwłaszcza gdy utkniemy w korku. A skoro wydajemy dodatkowe pieniądze na czujniki parkowania czy podgrzewane fotele – to równie dobrze możemy przeznaczyć je na podwyższenie komfortu samego prowadzenia pojazdu.

Oczywiście większość dostępnych obecnie na polskim rynku samochodów możemy doposażyć w automatyczną przekładnię, nie tylko Fabię.

Skazany na machanie

Sam ostatnio dwukrotnie musiałem się zmierzyć ze skrzynią manualną. Nie zrozumcie mnie źle – nie jest to jakieś szczególne wyzwanie, po prostu przyzwyczajenie do komfortu robi swoje.

Pierwszy raz nie był najgorszy, bo wynikał z mojego własnego wyboru. Dostałem do testu Forda Mustanga Bullitta i musiałbym upaść na głowę, żeby w tym momencie wybrzydzać, że istnieje wersja jedynie z manualną przekładnią. Dodatkowo ta skrzynia biegów to zupełnie inna klasa i prowadzenie takiego auta to czysta przyjemność.

Drugi raz był mniej przyjemny – z uwagi na awarię musiałem zamienić mój samochód na inny. Nie miejmy złudzeń, samochody zastępcze serwisów nie słyną z bogactwa wyposażenia, tym razem stanie w korku było już więc znacznie mniej przyjemne.

I nie jest tak, że skrzynie manualne są złe. Po prostu mając do wyboru machanie ręką co kilkanaście sekund podczas stania w korku lub jego brak – zawsze wybieram opcję bardziej komfortową. Myślę, że ten argument jest stosunkowo prosty, lecz też solidny.

Hejterzy automatów

Z jakiegoś powodu jednak spotykam się z licznymi głosami sprzeciwu, wręcz potępienia dla jazdy z automatyczną skrzynią biegów. Argumenty tych osób są na tyle kuriozalne, że postanowiłem przygotować specjalnie dla Was moje prywatne TOP3 najlepszych głupot, jakie ludzie potrafią wymyślić – z moim prywatnym komentarzem.

Argument 1: “Jazda w automacie to nie jest prawdziwa jazda, tylko manual!” 

Jestem absolutnie przekonany, że dwutonowa limuzyna w automacie jest równie prawdziwa co choćby Daewoo Matiz. Ten argument ma mniej więcej tyle sensu co sprzeciw wobec poduszek powietrznych, bo “jak jest wypadek to trzeba umierać bez oszukiwania”. Przeważnie wypowiadany przez ludzi, którzy myślą, że zmiana biegów to istota jazdy samochodem. Zwykle to te same osoby, które z lewego pasa skręcają w prawo i zajeżdżają drogę innym podczas wyprzedzania, bo “nikt nie będzie jechał przede mną”.

Argument 2: „Jeżdżę tylko w automacie, bo mam kontrolę nad samochodem. „

Zwykle wypowiadane przez kierowcę starego Polo, czy innego 30-letniego, zaniedbanego Opla Vectry, nad którym największą kontrolę w danej chwili ma rdza. Manualna skrzynia biegów pozwala wtedy zapanować nad rozszalałymi osiemdziesięcioma końmi w wysokoprężnym silniku o przebiegu kilkuset tysięcy kilometrów, który jednak nie jest serwisowany, bo “przecież jeździ”. To zwykle Ci ludzie, którzy kupując płyn do spryskiwaczy – kupują najtańszy możliwy na bazarze, choćby po jego użyciu mieli umrzeć w wyniku zatrucia wdychanym metanolem.

Argument 3: „Automat jest drogi, zwiększa znacznie spalanie i w ogóle jest be.”

I tu zaskoczenie – pierwszy argument, w którym jest odrobina sensu, może poza ostatnią częścią. Rzeczywiście spalanie w automatycznej skrzyni biegów jest przeważnie większe. Nie jakoś dużo większe, ale to jest akurat fakt. Skrzynia automatyczna rzeczywiście jest też droższa (ot przykład z początku tekstu – musimy dopłacić za nią prawie 5 tysięcy). Pytanie tylko na ile wyceniamy nasz komfort.

Nie taki automat straszny

Załóżmy, że jedziemy do pracy w korku w każdy dzień roboczy i zdecydowaliśmy się na kupno nowego auta z zamiarem użytkowania go przez 5 lat. To daje 1000 zł rocznie, po podliczeniu dni roboczych i odjęciu potencjalnych urlopów – wychodzi nam niecałe 4,5 PLN dziennie. Czyli 2,25 PLN kosztuje nas brak konieczności zmiany biegów dziesiątki razy w ciągu jednej podróży do pracy. Za koszt drogiej kawy ze znanej sieciowej kawiarni możemy sobie zapewnić minimum 3 dni komfortowej jazdy z automatyczną skrzynią biegów. To naprawdę tak dużo?

Niezależnie od zdania malkontentów – cieszę się, że dostępność samochodów z automatyczną przekładnią z roku na rok rośnie. Popularność aut hybrydowych i elektrycznych niewątpliwie ma w tym swój udział – te bowiem zazwyczaj nie są w ogóle dostępne w wersjach z przekładnią manualną.

Automat nie gryzie, jedyne czego możemy się obawiać to zwiększony komfort podczas jazdy w zamian za parę złotych dziennie więcej.

materiał pochodzi z: http://glosnomysle.eu

gfx: licencja cc0

Komentarze