W świecie telefonów komórkowych, smartfonów, obowiązują pewne trendy. Wiecie, notch, bezramkowość, te sprawy. Są jednak dalej na rynku urządzenia, które idą w kompletnie innym kierunku, w stronę kompletnie innego klienta. Oto recenzja jednego z reprezentantów takiego podejścia – Ulefone Armor X.

Co w zestawie

Ulefone Armor X do tematu zestawu podchodzi nieszablonowo. Poza standardem w stylu kabla microUSB oraz zasilacza, producent zdecydował się dołożyć przydatne akcesorium – ładowarkę indukcyjną. Ładowarka jest prosta i elegancka, z niewielkim logo producenta na wierzchu. Co ważne, spełnia standard bezprzewodowego ładowania Qi.

Jakość wykonania

Jak na telefon przygotowany do najcięższych prób przystało, Armor X zbudowany jest z wytrzymałych i dobrze spasowanych elementów. Łączenia są zabezpieczone śrubami a wszystkie porty ochraniane zaślepkami. Nic nigdzie nie skrzypi, nic się nie ugina. Telefon jest nad wyraz ciężki, co czuć szczególnie jeśli korzystaliśmy z lżejszej (o co nietrudno) słuchawki. Przez ostatnie dwa tygodnie jakie spędziłem z telefonem nie udało mi się dojrzeć żadnych nieścisłości związanych z wykonaniem czy materiałami użytymi do produkcji. Telefon w równej części wykonany jest z gumy, metalu, jak i plastiku, przy czym należy zaznaczyć, że tworzywo sztuczne jest zdecydowanie dobrej jakości i nie przywodzi na myśl taniej chińszczyzny. W tym miejscu warto zaznaczyć, że urządzenie spełnia normę wodoszczelności IP68, co jest dosyć oczywiste w tego typu urządzeniach.

Design

Omawianie designu w tego typu telefonie nie jest sprawą oczywistą. Wydaje mi się, że większość konsumentów, jak i producentów z góry zakłada, że urządzenie tego typu nie musi wyglądać współcześnie ani przełomowo (teraz stara się to zmienić nowy model marki – Ulefona coś tam z notchem). W tym przypadku nie jest inaczej i wzornictwo urządzenia jest surowe i proste, a wszystkie akcenty wybiegające poza klasyczną bryłe urządzenia dodają mu tylko surowości i jednoznacznie pokazują z jakiego typu sprzętem mamy do czynienia.

Przechodząc jednak do opisu, na froncie oprócz ekranu dostajemy dotykowe przyciski funkcyjne (rozwiązanie delikatnie niedzisiejsze) oraz głośnik rozmów i kamerę selfie. Lewa strona to przyciski służące do kontroli natężenia dźwięku oraz przycisk power. Z prawej strony robi się ciekawiej, bo poza ukrytą za zaślepką tacką na kartę SIM oraz microSD (do 256 GB), widzimy przyciski PTT (Push To Talk – który naprawdę nie mam pojęcia jak ma działać i kiedy, nie znalazłem dla niego żadnej dedykowanej aplikacji czy funkcji) oraz czytnik linii papilarnych, który działa jak chce, przez co nie mogę o nim za wiele dobrego powiedzieć. Umiejscowienie podobne do tego w Xperiach i z tego co pamiętam sporo osób uznało to za wygodne. Z tyłu zobaczymy za to aż dwa obiektywy oraz logo producenta, pod którym ukryta jest cewka do bezprzewodowego ładowania.

Wyświetlacz

Wyświetlacz w Ulefone Armor X nie jest czymś czym firma będzie się chwalić. Mamy tutaj jednostkę 5,5-calową o rozdzielczości 1440 na 720 pikseli. co daje zagęszczenie na poziomie 293 pikseli na cal. Jest to poziom jakości, na który co niektórzy użytkownicy mogą już narzekać. Trzeba jednak mieć świadomość, że w związku z tak niską rozdzielczością, czas jaki uda nam się uzyskać z dala od źródła prądu (co dla odbiorcy szukający tego typu urządzenia jest chyba dosyć ważne) powinien się wydłużyć. Moim zdaniem, kompromis dobry. Nie jestem fanem cyferek i gołym okiem, w codziennym użytkowaniu nie uważam, żeby taka rozdzielczość była jakimś większym problemem. Może być odrobinę mniej komfortowe przeglądanie stron www, gdzie duża ilość tekstu może eksponować bolączki czytania w niskiej rozdzielczości, lecz przy codziennym użytkowaniu nie powinno być to problemem.

Kolory generowane przez wyświetlacz Ulefone Armor X są dosyć dobre, delikatnie tylko wyblakłe i odrobinę zbyt mało jaskrawe. Kąty widzenia także mogły być lepsze. lecz nie jest to poziom tragicznie niski. Ot, poprawny wyświetlacz. Całościowo.

Specyfikacja i wydajność

W tym miejscu docieramy do największej bolączki testowanego przeze mnie urządzenia. Niestety, wydajność jaką zapewnia Armor X jest dla mnie absolutnie niewystarczająca. Urządzenie pracuje pod kontrolą układu MediaTek MT 6739, który do codziennych zadań jest dla mnie absolutnie niewystarczający. Oczywiście, jeśli ktoś używa telefonu tylko do dzwonienia czy pisania SMS-ów, myślę, że nie będzie odczuwać dużego bólu. Tutaj jednak mamy do czynienia ze smartfonem, urządzeniem, które z definicji powinno nam dostarczyć dużo więcej możliwości niż proste słuchawki z lat 2000.

Producent w tym modelu przewidział zaimplementowanie 2 GB pamięci operacyjnej RAM, co niestety również przekłada się na słabszą niż oczekiwana wydajność. Urządzenie notorycznie cierpi na brak wolnej pamięci, wszystkie aplikacje trzeba ubijać, nie ma praktycznie możliwości wczytać czegokolwiek z RAM-u. Dla użytkowników ceniących sobie wielozadaniowość, będzie to problem.

Dla użytkownika przeznaczono zaledwie 16 GB pamięci, co w 2018 roku jest zdecydowanie zbyt małą wartością.

Poniżej zamieszczam parę screenów z popularnych benchmarków. Po raz kolejny, fanem cyferek nie jestem, jednak przedstawia to jakiś obraz.

Podsumowując ten akapit – wydajność leży.

Fotografia

Od wyciągania urządzenia z pudełka, aparat był aspektem, który najbardziej chciałem przetestować. No bo jak to, dwa obiektywy w urządzeniu z niskiej półki? Dodatkowo, w sprzętach klasy rugged aparat zazwyczaj spadał na dalszą pozycję na liście priorytetów a tutaj proszę – dwa obiektywy w telefonie za mniej niż 1000 zł.

Nie jestem fanem mobilnej fotografii a i obrazy znaczą więcej niż słowa, tak więc poniżej możecie zobaczyć fotki które zrobiłem za pomocą aparatu w Ulefone Armor X. TUTAJ za to macie do ściągnięcia surowe zdjęcia. Oceniajcie sami czy jest to dla Was wystarczająca jakość.   

1/8

Łączność

Telefon dla człowieka lasu powinien być wyposażony we wszystkie możliwe opcje komunikacji i lokalizacji. Mamy tutaj pełnoprawne LTE, mamy WiFi 2,4 i 5 GHZ, Bluetooth 4.1 oraz GPS i GLONASS. Poraz kolejny, nietypowo w tej półce cenowej ani w tej klasie urządzeń, producent uznał, że NFC to przydatna sprawa. Po pierwsze, ciężko się z nim kłócić, a po drugie faktycznie dobrze mieć NFC w telefonie.

Podczas tych parunastu dni jakie spędziłem z Armor X nie dostrzegłem żadnych błędów czy anomalii w funkcjonowaniu jakiegokolwiek z tych standardów łączności. Wszystko działało sprawnie, do niczego nie mogę się przyczepić.

Software

W kwestii oprogramowania, telefon udało mi się zaktualizować bezproblemowo do Androida w wersji 8.1 i jest to praktycznie czysty system. Mamy tutaj dwie, góra trzy aplikacje od producenta z czego tylko jedna zasługuje na wspomnienie. Aplikacja OutDoor Toolbox to zbiór prostych narzędzi z domysłu, dedykowanych amatorom urządzeń takich jak Armor X. Mamy więc tutaj latarkę, kompas, poziomicę itp. Poza tym, brak tutaj jakiejkolwiek nakładki czy inwazyjnych aplikacji, których nie moglibyśmy odinstalować. Poza tym co przygotowało dla nas Google, na telefonie nie znajdziemy żadnych śmieci.

Bateria

Na sam koniec docieramy do najmocniejszej strony opisywanego przeze mnie urządzenia. Ogniwo w jakie wyposażony został Ulefone Armor X może pochwalić się pojemnością na poziomie 5500 mAh, co jest naprawdę potężnym wynikiem. Biorąc pod uwagę mało wydajne podzespoły oraz wyświetlacz o niskiej rozdzielczość spodziewać się można kosmicznych wyników jeśli chodzi o czas działania na jednym ładowaniu. Przy LTE osiągnąłem do 8h na ekranie, przy WiFi – do 9. Warto dodać w tym miejscu, że producent wraz z telefonem zapewnia ładowarkę indukcyjną, która działa, na szczęście w standardzie Qi.

Bardzo fajny gadżet i przydatne akcesorium, dobrze, że zostało dodane do zestawu. W przypadku, kiedy każdy port zabezpieczony został zaślepkami, ładowanie bezprzewodowe staje się jeszcze istotniejsze. Niestety, nie wiem czy jest to wina mojej nieporadności czy może był jakiś problem z urządzeniami, jednak nie za każdym razem telefon orientował się na ładowanie bezprzewodowe. Zdarzały mi się sytuacje, gdzie musiałem parukrotnie podnosić i kłaść z powrotem telefon na ładowarce, by system zainicjował uzupełnianie ogniwa. Zwięźle – bateria bardzo na plus.

Poniżej kompletna galeria produktu przygotowana na potrzeby tego testu.

1/18

Urządzenie do testów dostarczył producent

Komentarze

Ocena
5.0

Zalety

  • Wytrzymałość oczywiście
  • Ładowanie bezprzewodowe
  • Ładowarka bezprzewodowa Qi w zestawie

Wady

  • Słaba wydajność
  • Nieprecyzyjny czytnik linii papilarnych
  • Słaby aparat
Design
8
Wydajność
3
Jakość wykonania
8
Aparat
5
Bateria
10

Podsumowanie

Koniec końców Ulefone Armor X nie jest złym urządzeniem. Jest telefonem przeznaczonym dla konkretnej grupy odbiorców. Jeśli potrzebujesz telefonu który będzie dzwonił, wysyłał i odbieram SMS, sporadycznie robił zdjęcie czy użył jakiejś innej aplikacji, a ponadto potrzebujesz urządzenia które jest wybitnie wytrzymałe, wodoodporne i na baterii wytrzyma zdecydowanie dłużej niż typowe słuchawki dostępne na rynku - to może być propozycja dla ciebie. Jeśli jednak masz zamiar sprawdzać Facebooka, Instagrama czy korzystać z Map Google, i jeszcze do tej pory korzystałeś z wydajnych urządzeń, szukaj dalej. Bo braki w wydajność doprowadzą cię na skraj wytrzymałości nerwowej, gdy w pośpiechu będziesz chciał sprawdzić trasę a mapy będą uruchamiać się dziesiątki sekund. Ostatecznie uważam że tak jak NFC, dwa obiektywy czy ładowanie bezprzewodowe to fajne funkcje, tak producent mógł z nich zrezygnować a pozostałe środki przeznaczyć na dodatkową pamięć RAM czy szybszy procesor.