BMW 750i xDrive, czyli: „Panie prezesie, proszę się nie martwić, na pewno zdążymy”

Tak, prezes jeżdżący BMW serii 7 w odmianie 750i, z pewnością nie musi się zawracać sobie głowy spóźnieniami. 3,9 sekundy do setki oraz troszkę ponad 10 sekund do 200 km/godz., sprawiają, że nawet bardzo późne wyjście z biura lub domu, nie powinno stanowić większego problemu w dotarciu, w umówione miejsce na czas. Jedyne co może przeszkodzić prezesowi w planach to paliwo, a dokładniej postoje na jego tankowanie, ale… o tym wszystkim przeczytacie w moim teście, zapraszam.

Seria 7, czyli topowa limuzyna w gamie BMW

BMW serii 7 to najdroższy i najbardziej luksusowy sedan w gamie modeli bawarskiego producenta. Aktualna odmiana „siódemki”, oznaczona kodem G11 lub G12 (wersja długa), zadebiutowała na salonie motoryzacyjnym w Genewie, w roku 2015. W tym samym roku trafiła do produkcji. Pod koniec 2018 roku auto doczekało się modernizacji, zarówno technicznej, jak i stylistycznej. Ta druga była na tyle duża, że niektórzy zaczęli mówić o premierze nowego modelu.

4, 6, 8, a może 12 cylindrów pod maską?

W ofercie znalazło się bardzo wiele odmian silnikowych, poczynając od jednostek 2-litrowych, kończąc na 6-litrowym V12. Najmniejsze jednostki napędzały wersje hybrydowe przed liftingiem, natomiast „v dwunastka” została wycofana niedługo po liftingu.

Najpopularniejsze odmiany „siódemki” to 3-litowe, rzędowe benzyny i diesle o mocach wahających się między 260, a 340 koni mechanicznych. BMW oferowało w ubiegłych latach jeszcze diesla o mocy 400 koni, ale stał się on prawdopodobnie ofiarą coraz ostrzejszych norm spalin.

750i, czyli 4,4 litrowe V8 z podwójnym turbodoładowaniem…

Lekko zakurzony lakier, może posłużyć do pochwalenia się silnikiem V8 🙂

Samochód, którym jeździłem to najmocniejsza aktualnie wersja serii 7, czyli 750i xDrive. 750i oznacza, że pod maską kryje się silnik V8 o pojemności 4,4 litra. Motor jest podwójnie turbodoładowany i generuje 530 koni mechanicznych oraz 750 Nm momentu obrotowego. Dzięki stałemu napędowi na 4 koła – xDrive, auto katapultuje się do pierwszej setki w niecałe 4 sekundy. Uwaga! Ponad 2 tony masy i 4 sekundy do 100 km/godz. Robi to wrażenie! Ale… o wrażeniach za chwilę. Najpierw obejrzyjmy ten samochód.

Seria 7 to limuzyna przez wielkie „L”

Auto budzi respekt na ulicy, wygląda na dynamiczne auto z klasą

„Siódemka”, która znalazła się w moich rękach, wyposażona była w pakiet stylistyczny M, który obejmował zarówno elementy zewnętrzne, jak i wewnętrzne.

Moim zdaniem pakiet M „robi robotę” w tym pojeździe. Jest on wg. mnie, konieczną do zaznaczenia opcją na długiej liście dodatków. Na zewnętrzne elementy stylistyczne „M pakietu” składają się zderzaki, specjalne wzory felg, lakierowane zaciski hamulcowe oraz dwa znaczki „M” umieszczone na każdym z błotników. Ostre linie i agresywny wygląd przedniego zderzaka dodają charakter temu autu, bez nich „siódemka” wygląda kiepsko…

Laserowe światła powodują, że nic się przed nami nie ukryje

Napis na boku zdradza, że mamy do czynienia z najnowszą technologią oświetlenia

Laserowe światła przednie są… FENOMENALNE. Tak, pozwólcie powtórzę to jeszcze raz, fenomenalne. W nocy system oświetlenia sprawia wrażenie jakby jechało się… w dzień. Do tego wszystkiego dochodzi doświetlanie zakrętów, i to nawet tych odległych lub łuków, oraz poboczy. Wszystko to sprawia, że mamy pełną kontrolę nad poprzedzającym nas otoczeniem. Laserowe światła kosztują ok. 9000 zł dopłaty, ale to dodatek, w który trzeba zainwestować.

Przy najmocniejszej wersji nie warto rezygnować z oznaczenia modelu. 750i na tylnej klapie, budzi respekt znawców

To co najlepsze odnajdziemy wewnątrz

Po otwarciu drzwi, pierwszym co nas wita to ogrom prawdziwej skóry w kontrastowych kolorach. Wystrój wnętrza oczywiście podlega konfiguracji, ale to co zawsze otrzymamy to materiały najwyższej jakości, które od samego wejścia robią niesamowite wrażenie. Skóra jest praktycznie wszędzie, a przełączniki wykonane są z metali wysokiej jakości. Ilość plastiku jest minimalna. Nie ma mowy o odczuciu oszczędności przy tworzeniu tego samochodu.

Potężny, nazywany przez niektórych „barokowy” kokpit, otula kierowcę luksusem i tworzy wyjątkową atmosferę

Kierownica sportowa M, metalowe nakładki na pedałach i metalowe nakładki progowe przypominają o pakiecie M, w tym samochodzie. Na tym akcesoria M się jednak kończą. Seria 7 to najpierw luksusowa limuzyna, a dopiero potem „sportowa”.

Fizyczne przyciski i pokrętła, a dokoła drewniane wykończenia. To coraz rzadszy widok w nowych samochodach

Fotele, czyli mobilny salon SPA

Fotele w tym aucie, to praktycznie osobna historia. Są miękkie i wykończone przyjemną w dotyku skórą. Wyposażone w wiele trybów masażu, wentylację i podgrzewanie, skutecznie umilają czas podróży. Mogą być konfigurowanie na bardzo wiele sposobów, praktycznie każdy element da się ustawić. Głowę otulają potężne zagłówki, które również są regulowane. To wszystko odbywa się za pomocą paneli z przyciskami na bokach foteli. Nie ma tu mowy o manualnym ustawianiu.

W tym miejscu muszę wspomnieć o jednej nieprzyjemnej rzeczy. Samochód miał ok. 12 000 km przebiegu, a fotele… były wyraźnie zabrudzone od spodni. Jeśli planujecie zakup siódemki lub innego BMW z takimi fotelami, to uważajcie na białe skóry. Może warto wybrać inny kolor lub pomyśleć o profesjonalnym zabezpieczeniu fotela.

Rozbudowane, eleganckie, otulające kierowcę fotele umilają podróżowanie „siódemką”

Pozycja za kierownicą jest… specyficzna

Komfort podróżowania w fotelach komfortowych, bo tak nazywa je BMW, jest na bardzo wysokim poziomie, ale… po godzince z małym „hakiem” zaczynały mnie boleć plecy. Być może to kwestia złego ustawienia fotela, choć ja winą obarczyłbym niewygodną pozycję za kierownicą. Koło kierownicze ma bardzo ograniczony zakres regulacji w płaszczyźnie poziomej i nie da się go dostatecznie daleko wysunąć. Tak, w aucie za kilkaset tysięcy występują problemy z regulacją kierownicy.

Poszukując wygodnej pozycji za kółkiem sprawdziłem wiele ustawień. Gdy usiadłem dosyć blisko kierownicy, aby mieć dobre podparcie barków, to nogi pozostawały mocno ugięte. Lewa do tego stopnia, że po krótkiej przejażdżce zaczęło robić się bardzo niewygodnie. Po odsunięciu się od kierownicy tak, aby nogi znalazły się w wygodnej pozycji, doskwierało mi zbyt słabe podparcie barków. Na dłuższą metę wybrałbym to drugie ustawienie, które zapewniało dobry komfort, jednak wciąż do ideału było daleko 🙁

Czas na szybką przejażdżkę

Duże koła z pakietu M oraz cienkie opony Pirelli zapowiadają, że na kierowcę czeka sporo emocji

Po uruchomieniu silnika do uszu kierowcy i pasażerów dochodzi piękny bulgot silnika V8. Nie jest on tak głośny jak np. w testowanym kiedyś przeze mnie BMW M850i, ale nie ustępuje charakterem. Jest bardziej subtelny i elegancki, czyli po prostu cichszy. W kabinie jest bardzo cicho, a silnik słychać tylko podczas przyspieszania. Umila on podróżowanie i nie jest natarczywy.

Limuzyna BMW, czyli maksimum komfortu i radość z jazdy

Pierwsze kilometry w „siódemce” powodują, że kierowca nabiera respektu do tego auta. Samochód sprawia wrażenie potężnego. Było to na tyle silne, że chwilami nie miałem pewności czy mieszczę się w wyznaczonych pasach ruchu. Po pierwszych kilometrach czułem się jakbym sterował luksusowym jachtem, który prowadzi się precyzyjnie jak sportowe auto. Lekko kołysze, bezszelestnie pokonuje dziury, a jednocześnie dobrze przekazuje informacje o tym co dzieje się z kołami i chętnie wykonuje polecenia kierowcy. Uczucie dziwne, ale bardzo przyjemne. Zawieszenie bardzo skutecznie tłumi nierówności i nawet najgorsze drogi, nie są takie złe. Nie jest to jednak poziom np. X7, gdzie zupełnie nie czujemy po czym jedziemy. W „siódemce” minimalna ilość drgań jest przenoszona do kabiny. Nie jest to z pewnością błąd konstruktorów, tylko chęć lepszego przekazania kierowcy informacji o drodze.

Większość trasy pokonywałem w ustawieniach Comfort Plus i nie miałem ochoty przełączać się na Sport. Z dziennikarskiego obowiązku musiałem jednak to zrobić. Do dziś nie umiem zdecydować co było lepsze: sport czy comfort. W nastawach sportowych „siódemka” prowadzi się… jak auto sportowe. Nie twierdzę, że jest autem sportowym, w końcu to ponad dwu tonowy kolos, ale wrażenie z prowadzenia jest niesamowite. Samochód prowadzi się jak po sznurku, jest bardzo wyczuwalny, precyzyjnie się prowadzi, a przy tym zapewnia całkiem sporo komfortu. W trybie sport nie ma mowy o żadnym bujaniu, jednak zawieszenie wciąż bardzo skutecznie wybiera nierówności, choć jest wyraźnie utwardzone.

Przejażdżka na tylnym fotelu

Z tylu zamiast kanapy znajdują się dwa, elektrycznie regulowane i podgrzewane fotele

Po zajęciu miejsca z tylu, zrozumiałem co znaczy przyjemność jazdy limuzyną. Później, gdy wsiadałem do auta, pierwszym wyborem był właśnie tylny, prawy fotel. Jest on prawie taki sam jak te przednie. Prawie, gdyż nie posiada wentylacji i masażu oraz ma mniej rozbudowany, choć wciąż imponujący, system ustawień. Jazda z tyłu to czysta przyjemność. Spokój, cisza i przyjemne „wtapianie” się w fotel przy każdym przyspieszeniu. Bajka. Do tego pasażer za pomocą przycisku lub tableta, może regulować zasłony, fotele i system audio.

Tablet w tylnym podłokietniku pozwala pasażerom bawić się niektórymi ustawieniami samochodu.

Ciszę w kabinie samochodu przerywa jedynie dźwięk z bardzo dobrego nagłośnienia Harman/Kardon. Najlepszy dźwięk systemu audio odbiera kierowca i… tu dochodzimy do kolejnej wady. Audio z tylu jest jedynie przeciętne. Muzykę słychać dobrze, ale różnica między przodem, a tyłem jest ogromna. Szkoda, bo w tego typu autach to miejsce z tyłu jest najważniejsze, więc pasażer tylnego fotela „siódemki” nie będzie miał przyjemności ze słuchania muzyki takiej jak jego kierowca.

Podłokietniki to nie jest mocny element wyposażenia „siódemki”

Dźwięk audio z tylu to niestety nie jedyna wada. Tylny podłokietnik, mógłby być miększy. To zresztą dotyczy wszystkich podłokietników. Przy dłuższej jeździe nie są one przyjemne. Wspomniany, tylny podłokietnik wyróżnia się jednak na tle pozostałych. Jest głośny… Prawie każde dotknięcie kończy się nieprzyjemnym odgłosem trzeszczącego plastiku. Przypomnę, że mówimy o samochodzie kosztującym ok. 600 tysięcy złotych.

Rolety na tylnych szybach ograniczają dostęp światła i zwiększają prywatność

Czas na podsumowanie

600 tys. złotych na fakturze, a do tego spalanie 15 litrów na setkę i „pit stopy” na stacjach benzynowych co 400 kilometrów. Czy „siódemka” jest warta swojej ceny? Odpowiem tak:

Duża maska i znaczek BMW. Ten prestiż musi sporo kosztować

Z technicznego punktu widzenia to wspaniały samochód. Prowadzenie, komfort, osiągi… to jest coś niesamowitego. Największe wrażenie robi połączenie luksusu i sportowych wręcz właściwości jezdnych. To z pewnością warte jest pieniędzy, które życzy sobie BMW.

Z drugiej strony, nie do końca rozumiem ten samochód. Nie jest on w niczym wybitny. Jeśli potrzebuję sportowy samochód, zapewniający niezły komfort, to wybiorę BMW serii 8 np. M850i. Jeśli szukam maksymalnego komfortu, to sięgnę np. po BMW X7. Jeżeli pragnę limuzynę, która imponuje komfortem i świetnie się prowadzi, to najlepszym wyborem wydaje się być BMW serii 5, w którym na dodatek mogę zająć lepszą pozycję „za kółkiem”. W końcu, jeśli szukam limuzyny do jazdy na tylnym fotelu to będę szukał auta, które zapewni jeszcze więcej niż testowana przeze mnie „siódemka”. Lepszym wyborem może się okazać np. Mercedes klasy S.

Sami musicie odpowiedzieć sobie na pytanie czy potrzebujecie tego samochodu, przemyśleć jego wady i zalety. No koniec dodam tylko, że jest jeszcze jedna rzecz, która wyróżnia aktualną serię 7 spośród konkurencji. Jest nią potężny grill, który zdaje krzyczeć do wszystkich dokoła: „mam wielkie …”. Ale nie każdy jest taki krzykliwy i nie każdy lubi się wyróżniać 😉

Komentarze