Historia Michała Drzymały, a dokładnie mówiąc jego wozu, przez wielu z nas kojarzona jest ze szkoły i postrzegana jako symbol walki z pruskim zaborcą. Konotacje te są jak najbardziej trafne, aczkolwiek nie one będą przedmiotem niniejszego artykułu. Materiał ten traktować będzie o absurdach prawa i sposobach na unikanie biurokracji, które stosowano przed wielu laty. Zapraszam.

Administracja pruska w wieku XX cechowała się wysokim stopniem biurokratyzacji, którą rozumiano jako potrzebę uregulowania wszystkiego w niezwykle kazuistyczny sposób. Ten stan rzeczy nader często doprowadzał do sytuacji absurdalnych, oderwanych od rzeczywistości. Tylko po to, aby przepis prawa został wykonany. Takim działaniom sprzeciwiała się ludność, która manifestowała swoje niezadowolenie – jednym z jaskrawych przykładów tejże jest historia Michała Drzymały, który powiedział nie pruskiemu porządkowi i postanowił zagrać na nosie urzędników. Jego historia, choć barwna i wielowątkowa stanowi świetny przykład na to, do czego prowadziła nadmierna regulacja spraw życia codziennego.

Wątek historyczny

Michał Drzymała urodził się 13 września 1857 roku we wsi Zdroje koło Grodziska Wielkopolskiego. Pochodził z biednej rodziny, której majątek stanowiło ośmiohektarowe gospodarstwo rolne. Miał on dziewięcioro rodzeństwa: sześciu braci oraz trzy siostry, które niestety zmarły w dzieciństwie. Do dziedziczenia po rodzicach doszedł on wraz z braćmi, co oznaczało, iż ten skromny majątek nie pozwoli mu na godne dorosłe życie. Wówczas Michał podjął decyzję o małżeństwie i ożenił się z pół-Niemką Józefą Vetter. Do 1904 roku Drzymała przeprowadzał się wielokrotnie w celu znalezienia optymalnych warunków życia. Udało mu się 2 sierpnia tegoż roku, kiedy to kupił w atrakcyjnej cenie dwuhektarową działkę w Podgradowicach pod Rakoniewicami w pobliżu linii kolejowej Wolsztyn-Grodzisk. Tutaj właśnie miała początek historia, która przyniesie Drzymale rozgłos.

Drzymały
Michał Drzymała z żoną

Od czego się wszystko zaczęło?

Ową działkę nabył on od zamożnego Richarda Naldnera, u którego wcześniej mieszkał z rodziną. Na swoich 2 hektarach Drzymała miał niewielki sad, staw, chlew i podpiwniczoną stodołę, a dorabiał sobie wożeniem cegły. Michał sam wówczas przyznawał, że powodziło mu się nieźle, a co za tym idzie, jego widoki na przyszłość malowały się pozytywnie. Niestety na drodze do jego stabilnego życia stała pruska władza, która kategorycznie sprzeciwiała się postawieniu na jego działce domu, a nawet pieca w stajni. Nadchodząca jesień oraz brak możliwości spokojnego przetrwania zimy zaczęły Michałowi doskwierać, toteż postanowił on zgłuszyć ten problem poprzez wizytę u miejscowego szynkarza Kiedemanna. Właściciel, któremu widocznie zrobiło się żal Michała, doradził mu, aby kupił on cyrkowy wóz stojący nieopodal gospody. Drzymała dwa razy nie myśląc, wóz za 350 marek kupił i zabrał się za jego transport. Niestety już ta część zadania okazała się trudna. Michał wprawdzie posiadał 2 konie, ale jeden z nich musiał pracować przy dowózce cegieł. Jako że nie ma sytuacji bez wyjścia, to z pomocą Polakowi przybył nikt inny, jak jego kolega z Rakoniewic. To jednak nie koniec, bowiem w transporcie wozu na nieruchomość Drzymały mieli udział także Niemcy z browaru Hinza, którzy wóz nań wepchnęli. Szczęśliwy Drzymała przeprowadził się do wozu i zgasił ogniska w chlewie. O tym stanie rzeczy zgodnie z prawem powiadomił on władze, które karały go ze względu na przepisy przeciwpożarowe, i przez kilka tygodni Michał miał w końcu spokój.

Drzymały
Pierwszy wóz

Porządek musi być

Podejrzewam, że gdyby nie działalność Hakaty, ustawy pruskie o wypieraniu osadników polskich i wspieraniu niemieckich oraz przypadek, to Drzymała spokojnie by sobie w wozie mieszkał, a my nigdy byśmy o nim nie usłyszeli. Niestety lub stety życie napisało inny scenariusz. Wszystko za sprawą wizyty hrabiego Czarneckiego z Rakoniewic, który chciał zobaczyć jak „polska biedota w cygańskim wozie mieszkać musi”. Od tego momentu o Drzymale zrobiło się głośno i nie było dnia, żeby jego wóz nie był odwiedzany przez pielgrzymki ludzi. Ten stan rzeczy zaczął doskwierać władzom, które błyskawicznie pojęły, że cała historia im szkodzi, dlatego też za pośrednictwem najróżniejszych przepisów prawa oraz kar administracyjnych starali się Drzymałę z działki wykurzyć. Najbardziej znanym przykładem jest oskarżenie Drzymały o to, że wóz, w którym mieszka stanowi samowolę budowlaną. Aby ten zarzut uczynić bezprzedmiotowym, Drzymała codziennie przesuwał nieco swój wóz. Ten stan rzeczy odnotowywany był w stosownych dokumentach, a co za tym idzie, przepisy były wypełnione, a Drzymale z formalnego punktu widzenia nic zrobić nie można było, bowiem to był wóz, a nie budynek w myśl pruskiego prawa. To jednak nie wszystko. Ludność pruska, dla której Michał był symbolem walki z absurdami administracji niemieckiej, za pośrednictwem Komitetu Drzymałowskiego znacznie wsparła zbiórkę pieniędzy na nowy wygodniejszy wóz. Umożliwili tym Drzymale kontynuowanie protestu, który w istocie rzeczy popierali. Co ciekawe, nowy wóz wykonała poznańska polsko-niemiecka firma, dla której był to prawdziwy zaszczyt. Walka chłopa trwała aż do 1909 roku, kiedy pruskie władze nie mając już merytorycznych argumentów, usunęły wóz siłą. Wówczas Drzymała wraz z rodziną przeniósł się do ziemianki, z której próbowano go wyrzucić ze względu na przepisy przeciwpożarowe, które nie były przestrzegane. W 1910 roku Drzymała sprzedaje ziemię i wyjeżdża do Cegielska pod Rostarzewem. Technicznie rzecz pojmując, zaborca jest górą, bowiem przepisy zwyciężyły, ale praktycznie zwyciężył Drzymała, który daje wyraz pomysłowości w walce z bzdurnymi przepisami.

Drzymały
Drugi wóz

Tytułem podsumowania

Historia Michała Drzymały może być postrzegana w wielu wymiarach. Podkreślić jednak trzeba, że Drzymała nie czuł niechęci do Niemców, a poprzez swe sprytne działania wyrażał niezadowolenie z norm prawa, które były absurdalne.

źródło: kurierhistoryczny.pl

Komentarze