Oglądając program Sędzia Anna Maria Wesołowska, często słyszeliśmy słowa „za składanie fałszywych zeznań grozi odpowiedzialność karna”. Czy ktokolwiek z Was zastanawiał się, co dokładnie grozi tym, którzy kłamią w sądzie?

Źródła odpowiedzialności

Należy poszukiwać ich w kodeksie karnym, mianowicie w art. 233, który brzmi:

„Kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.

Skąd tak duża rozpiętość? Otóż jej powodem jest wpływ fałszywych zeznań na bieg sprawy, a także społeczna szkodliwość takiego zeznania. Przykładowo jeżeli skłamiemy w sprawie o kradzież 500 zł, to nikt nie ukarze nas karą maksymalna. Natomiast jeśli skłamiemy w sprawie o morderstwo czy innego ciężkiego przestępstwa, kara, która nas spotka, może być znacznie wyższa.

Kiedy zeznajemy i czy zawsze odpowiadamy?

Warunkiem odpowiedzialności na podstawie tego artykułu jest wcześniejsze poinformowanie nas o odpowiedzialności karnej. Czy oznacza to, że jeśli nie zostaniemy o tym powiadomieni, to nie odpowiadamy? W ogromnym uproszczeniu: tak. To jednak nie wszystko. Należy wspomnieć, że nie każda prowadzona z policjantem rozmowa jest składaniem zeznań, a co za tym idzie, zastosowanie tej normy nie będzie możliwe.

Wróćmy jednak do tego przepisu. W jego treści zauważalne jest rozróżnienie na zeznawanie nieprawdy oraz zatajanie prawdy. Czy one się różnią? Zeznanie nieprawdy to nic innego jak kłamstwo, czyli stwierdzenie czegoś, co nie miało miejsca. Za zeznanie nieprawdy może być poczytane także modyfikowanie stanu faktycznego sprawy, czyli mówienie, że było inaczej. Zatajanie prawdy oznacza zaś świadome utrzymanie w tajemnicy okoliczności mogącej mieć istotne znaczenie dla sprawy.

Co w sytuacji, w której wiemy, że skłamaliśmy, a strach przed karą jest coraz większy? Czy da się cokolwiek zrobić?

Otóż istnieje możliwość sprostowania zeznań. Znajduje się ona w art. 233 §5 i oznacza ona dobrowolne sprostowanie fałszywego zeznania czy opinii. Niestety możność skorzystania z tej alternatywy jest ograniczona: sprostowania trzeba dokonać przed zapadnięciem chociażby nieprawomocnego wyroku.

Podsumowanie

Kłamstwo w sądzie nie popłaca. Zanim skłamiemy, warto przypomnieć sobie treść wspomnianego artykułu. Jeśli zaś dopuściliśmy się złożenia fałszywych zeznań i mamy możność ich sprostowania, to zróbmy to jak najszybciej. Istnieje szansa, że unikniemy odpowiedzialności karnej.

Komentarze